Po problemach Aryny Sabalenki nie ma już śladu. Wcześniej, po wygraniu w styczniu Australian Open Białorusinka znacznie obniżyła loty i czasem odpadała już w początkowych rundach turniejów. Być może wpływ na to miały jej osobiste problemy. W marcu w niewyjaśnionych okolicznościach w Miami zginął jej były partner Konstantin Kolcow. Śledztwo wykazało, że Rosjanin popełnił samobójstwo.
Na drugim biegunie wynikowym była Iga Świątek, która prezentowała stabilną formę i wygrywała tytuły albo przynajmniej dochodziła do półfinałów. W efekcie tego przewaga Polki w rankingu WTA wzrosła do prawie 3500 punktów.
- Sabalenka faktycznie miała ciężki okres, być może też był związany z jej osobistymi problemami. Nie wygrywała, nie była w finałach. Udało jej się wrócić jednak na dobre tory, to jej drugi finał z rzędu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marcin Matkowski, finalista US Open w grze podwójnej.
Sabalenka królową kortów ziemnych?
Przez ostatnie 2,5 roku to Iga Świątek była zdecydowaną dominatorką na mączce i wygrywała większość turniejów, w których brała udział. Ostatnie tygodnie pokazują, że jej najgroźniejszą przeciwniczką jest Aryna Sabalenka. Białorusinka dotarła do finału turnieju w Madrycie, gdzie miała nawet piłki meczowe. Raszynianka ostatecznie wygrała 7:5, 4:6, 7:6(7).
ZOBACZ WIDEO: Polki rozpoczęły Ligę Narodów! Zobaczcie, jak przygotowywały się do pierwszego meczu
Niektórzy prognozują, że Sabalenka może dorównać Idze Świątek na nawierzchni ziemnej. Według byłego zawodnika to raszynianka ma minimalną przewagę nad swoją największą rywalką.
- Iga jest delikatnie lepsza na kortach ziemnych od Sabalenki. Polka gra więcej z rotacją, więc ma większy margines bezpieczeństwa. Jeżeli nie ma swojego dnia, to może zagrać bezpieczniej i to pozwala jej przetrwać gorsze momenty w meczu. Sabalenka prezentuje agresywny tenis i musi mieć dobrą formę. Właśnie dlatego Iga jest bardziej stabilna, zwłaszcza na mączce - opowiada były tenisista.
Według niego, to właśnie te dwie zawodniczki są obecnie najlepsze na świecie. Wymienia jeden ważny powód: - Sabalenka gra dobrze na każdej nawierzchni. W zeszłym roku wygrała przecież z Igą w Madrycie, ale też Polka wzięła rewanż. Widać, że Sabalenka dobrze czuje się na kortach ziemnych. Nawierzchnia nie ma jednak wielkiego wpływu na ich dyspozycję. Polka i Białorusinka to dwie najlepsze i najbardziej równo grające zawodniczki na świecie, ale to Iga jest nr 1, a Sabalenka 2. Są bardzo stabilne - tłumaczy Matkowski.
Warunki zadecydują w finale?
W sobotę Świątek i Sabalenka zmierzą się ze sobą w finale turnieju w Rzymie. Dla Sabalenki to pierwszy w historii finał tego turnieju, mimo że na kortach ziemnych w innych miastach radziła sobie znakomicie. Rok temu w finale w Madrycie pokonała przecież Świątek 6:3, 3:6, 6:3. Dlaczego w Rzymie wcześniej jej nie wychodziło?
- W Madrycie piłki latają dużo szybciej, bo korty są położone wyżej. Agresywny styl Sabalenki może być w takich warunkach bardziej skuteczny. W Rzymie teraz jest ciepło, więc też piłki są szybkie. Warunki w finale nie będą jednak grały roli - przewiduje były deblista.
Dotychczas te tenisistki mierzyły się ze sobą 10 razy. Siedem razy wygrywała Polka, a trzy Białorusinka. Były zawodnik wskazuje faworytkę meczu o trofeum.
- Iga jest minimalnie lepsza, ale to nie znaczy, że Białorusinka nie może wygrać. Finał w Madrycie Świątek wygrała przecież po obronie meczboli. To będzie mecz z lekkim wskazaniem na Igę - kończy Marcin Matkowski. Relacja na żywo z finału w WP SportoweFakty.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
To już oficjalne. Hubert Hurkacz z awansem