Rozkręca się rywalizacja na kortach ziemnych w trwającym sezonie. Turniej WTA 1000 w Madrycie będzie pierwszym, w którym tenisistki powalczą o taką liczbę punktów. Należy jednak podkreślić, że Aryna Sabalenka skupi się tylko i wyłącznie na obronie tytułu, więc stratę do Igi Świątek odrobi tylko w przypadku, gdy ta nie dotrze do finału.
Tak samo, jak w poprzednim sezonie, do rywalizacji w stolicy Hiszpanii przystąpią trzy Polki. Rok temu z uwagi na rozstawienie Magda Linette rozpoczęła zmagania od drugiej rundy i wówczas ograła Czeszkę Marketę Vondrousovą. Następnie zatrzymała ją utalentowana Rosjanka Mirra Andriejewa.
Nieudane losowanie
Tym samym nasza tenisistka po raz kolejny poczuje, co znaczy miejsce w światowym rankingu WTA. Co prawda nie musiała przebijać się przez kwalifikacje, ale zmagania zacznie od pierwszej rundy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kompromitacja gwiazdora. Ten sport nie jest dla niego
A gdyby tego było mało, to naprawdę będzie jej bardzo ciężko, by w ogóle dotrzeć do trzeciej rundy. A powodem tego jest potencjalna druga rywalka Linette. W przypadku, gdy uda jej się ograć Elisabettę Cocciaretto, trafi na Arynę Sabalenkę.
- Patrząc na jej pierwszą rundę myślę, że jest zdecydowanie lepsza niż Cocciaretto - stwierdziła w rozmowie z WP SportoweFakty była tenisistka, a obecnie ekspertka Paula Kania-Choduń.
Nasza rozmówczyni jednak od samego początku podkreśliła ważny aspekt dotyczący rywalizacji w Madrycie. Ten może mieć wpływ na dyspozycję wielu tenisistek.
- Pamiętajmy jednak, że w Madrycie są dość specyficzne warunki. Tam jest bodajże 500 metrów n.p.m. i może nie jest to bardzo wysoko, ale już daje się we znaki i można to odczuć. Trzeba mieć to z tyłu głowy i każda z zawodniczek przyjeżdża tam wcześniej, żeby się przygotować na te pierwsze rundy - zaznaczyła Kania-Choduń.
W jednym widzi szansę dla Linette
Jeżeli poznaniance uda się ograć Włoszkę, to będzie musiała przygotować się do kolejnego spotkania ze światowej klasy rywalką. A na początku w Charleston przeciwniczką Linette była piąta rakieta świata, czyli Jessika Pegula. Amerykanka rozbiła Polkę 6:2, 6:2. Mimo to była tenisistka i ekspertka widzi aspekt, w którym Polka może mieć przewagę.
- Druga runda nie wygląda tak kolorowo. W przypadku awansu liczyłabym na dobry i ciekawy mecz, bo patrząc na to, że Magda miałaby już jedno spotkanie za sobą, a Sabalenka nie, to jest to jednak na plus dla Magdy - stwierdziła nasza rozmówczyni.
Dodatkowo Kania-Choduń postanowiła podzielić się spostrzeżeniem dotyczącym wiceliderki światowego rankingu WTA, które w tym sezonie jest bardzo trafne. - Ja mam zdanie na temat Sabalenki, że ona w tych mniejszych turniejach jakby nie potrafiła się zmotywować w 100 procentach. Wielkie Szlemy gra na maksa i pokazuje najlepszy tenis, ale w pozostałych nie jest aż tak skuteczna. Teraz pytanie, jak do tego podejdzie, chociaż wygrała go rok temu - oceniła.
- W przypadku Linette będzie to bardzo ciężki orzech do zgryzienia, aby zagrać super mecz - dodała.
Tonuje nastroje przed meczem
We wtorek (23 kwietnia) swoją pierwszą przeciwniczkę poznała Magdalena Fręch. Została nią dość nieobliczalna Jaqueline Cristian, która jeszcze nigdy w historii nie straciła po przeciwnej stronie siatki w starciu z łodzianką.
Podobnie, jak w przypadku Linette, przewagą Rumunki jest to, że ma już za sobą dwa spotkania w drodze do głównej drabinki. To oczywiście zabrało sporo siły, ale pozwoliło zapoznać się z nietypowymi warunkami do gry. I mimo że jest kwalifikantką, to była tenisistka, a obecnie ekspertka, przestrzega przed lekceważeniem jej.
- Często mamy właśnie takie mylne złudzenie, że jak ktoś gra przeciwko kwalifikantce, to powinien łatwo wygrać. Pamiętajmy jednak, że w kwalifikacjach są kobiety, które grają bardzo dobrze i przystępują do nich tenisistki z praktycznie czołowej setki. Więc mimo wszystko trzeba pokonać kogoś z Top 100 i to też będzie bardzo ciężki mecz. Zwłaszcza, że te zawodniczki będą miały za sobą kilka meczów w tych specyficznych warunkach i to może być utrudnieniem - podkreśliła nasza rozmówczyni.
Wierzy, że może namieszać
Mimo że Kania-Choduń przypomniała o klasie kwalifikantek, to wróży Fręch udany start turnieju. A w takim przypadku awans do drugiej rundy oznaczać będzie starcie z rozstawioną tenisistką. A jej potencjalną rywalką jest Barbora Krejcikova.
Była wiceliderka światowego rankingu WTA to uznana marka w świecie tenisa. Tyle tylko, że od dłuższego czasu więcej walczy z kontuzjami niż z przeciwniczkami. W tym sezonie zaliczyła trzy występy, a ostatnio w Stuttgarcie wróciła do gry po ponad dwumiesięcznej pauzie. Na starcie jednak uległa Weronice Kudermetowej.
- Magda jednak teraz dobrze gra i myślę, że ta druga runda też jest mocno zachęcająca, czeka Krejcikova. Wiadomo, że potrafi grać bardzo dobrze, ale w tym roku nie zagrała zbyt dużo meczów, także dla Fręch może to być całkiem niezłe losowanie - oceniła 31-latka w rozmowie z nami.
Do polsko-czeskiego pojedynku dojdzie tylko w przypadku, gdy Fręch przebrnie przez pierwszą rundę i pokona kwalifikantkę. Transmisję telewizyjną z jej meczu będzie można śledzić na sportowych kanałach Canal+, online na Canal+ Online, a relacja tekstowa na WP SportoweFakty. Tak samo będzie w przypadku Linette, której starcie z Cocciaretto rozpocznie się przed meczem rodaczki.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty