Po przegranych finałach w 2021 roku z Hubertem Hurkaczem i w 2023 z Daniłem Miedwiediewem Jannik Sinner wreszcie przełamał fatum i wygrał mecz o tytuł w turnieju ATP Masters 1000 w Miami. W niedzielę Włoch w znakomitym stylu pokonał 6:3, 6:1 Grigora Dimitrowa i mógł cieszyć się z wygranej w jednej z najważniejszych imprez w kalendarzu rozgrywek.
- Cieszę się tą chwilą. Dzień, w którym wygrywasz turniej, jest wyjątkowy. Bez znaczenia, jakiej rangi jest to impreza, to zawsze specjalny moment. To wiele dla mnie znaczy - mówił podczas konferencji prasowej, cytowany przez atptpur.com.
Dla Włocha to już trzeci tytuł w obecnym sezonie. W styczniu wygrał wielkoszlemowy Australian Open, a w lutym turniej ATP 500 w Rotterdamie. - Zacząłem sezon naprawdę dobrze. Nawet nie myślałem, że osiągnę takie wyniki. Mam świetny zespół, który mnie motywuje, by stawiać się lepszym. Ale to przeszłość. Nadchodzą kolejne turnieje i nowe szanse. Dla mnie nie ma wiele czasu na świętowanie. Taki już jestem - zastrzegł.
Po wygranej w Miami Open 22-latek z San Candido dokonał kolejnego historycznego wyczynu dla tenisa w swoim kraju i został pierwszym Włochem, który awansował na pozycję wicelidera singlowego rankingu ATP.
- To niesamowite uczucie. Nigdy nie myślałem, że dojdę do takiego punktu. Pochodzę z normalnej rodziny, moi rodzice wciąż pracują. Dla mnie sport to jedno, a życie to drugie - podkreślił.
Sinner już myśli o sezonie gry na kortach ziemnych, który rozpocznie w przyszłym tygodniu w Monte Carlo. - Nie mam wiele czasu na adaptację. Pierwszy trening w Monte Carlo odbędę już w czwartek. Na mączce zwykle mam trudności, więc zobaczymy, co uda mi się zrobić w tym roku - stwierdził.
Jannik Sinner najlepszy w Miami. Tyle zarobił Włoch
ZOBACZ WIDEO: Zieliński chwali Zalewskiego po meczu z Estonią. "To świetny piłkarz, zagrał kapitalne spotkanie"