W styczniu w Australian Open Danielle Collins po przegranym spotkaniu II rundy z Igą Świątek powiedziała na konferencji prasowej, że to jej ostatni rok na zawodowych kortach. Nie powiedziała dokładnie, który turniej będzie jej ostatnim.
Amerykanka w 2022 roku dotarła do finału Australian Open, a potem zmagała się z wieloma problemami i na ten poziom nie wróciła. Wygrana w Miami Open to jej największy tytuł w karierze i nadzieja na to, by nadchodzące miesiące były jeszcze lepsze.
- Dwa tygodnie temu wszystko wyglądało inaczej. Dochodziłam do zdrowia po kontuzji pleców, która przydarzyła mi się w Austin. Byłam zupełnie rozbita, że nie udało mi się dokończyć turnieju - mówiła na konferencji po triumfie w Miami.
ZOBACZ WIDEO: Herosi WP. Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych
W Indian Wells znów trafiła na Świątek i ponownie z nią przegrała. - Miałam kilka dni wolnego. W tym czasie, nie przesadzam, dosłownie nie mogłam chodzić, musiałam bardzo liczyć na mojego chłopaka - dodała.
- To było okropne. Wylałam wiele łez. Grałam we wszystkich turniejach, ciężko na to pracowałam - podkreśliła Collins. Amerykanka dzięki pomocy fizjoterapeutów opanowała sytuację. Zmiany w treningu poskutkowały tym, że wróciła do sprawności.
- Wydawało mi się, że wejście w turniej w Miami będzie trudne. Jednak ze względu na ćwiczenia, które robiłam i czas spędzony na korcie, nie spodziewałam się tego - przyznała.
Na konferencji padło pytanie o to, czy po takim sukcesie Collins rozważy zmianę decyzji o zakończeniu kariery? Tenisistka zaprzeczyła. - Tego typu pytania pochodzą z pozytywnych chęci, więc dziękuję. Jednak mam pewne problemy zdrowotne, które utrudniają mi sprawy poza tourem. Mam nadzieję, że każdy może to uszanować, to bardzo osobiste - zakończyła.
Czytaj też:
Kuriozalne zakończenie turnieju. Polka ma czego żałować
Jest najnowszy ranking WTA po porażce Igi Świątek