Po nieudanym występie w Australian Open Iga Świątek nie miała sobie równych w turnieju WTA 1000 w Dosze, gdzie obroniła tytuł po raz drugi z rzędu. Trzy dni później rozpoczęła zmagania w imprezie WTA 1000 w Dubaju.
Z uwagi na najwyższe rozstawienie, nasza tenisistka wystartowała od drugiej rundy. W niej odprawiła Sloane Stephens (6:4, 6:4). W kolejnych spotkaniach jej wyższość musiały uznać Elina Switolina (1:6, 4:6) i Qinwen Zheng (3:6, 2:6).
Aby zameldować się w finale, liderka światowego rankingu WTA musiała ograć Annę Kalinską. Rosjanka na drodze do półfinału odprawiła Jelenę Ostapenko i Coco Gauff, więc nie można było jej skreślać. Zwłaszcza, że obie tenisistki zmierzyły się ze sobą po raz pierwszy w karierze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
Na Kalinską sposobu nie znalazła nawet Świątek. Polka przegrała 4:6, 4:6 i pożegnała się z turniejem, a więc nie obroniła punktów, które w Dubaju zdobyła rok temu. Wówczas doszła do finału, w którym przegrała Barborą Krejcikovą.
Tym samym w światowym rankingu WTA Polka straci łącznie 195 punktów i będzie miała ich 10300. Z kolei 180 "oczek" straci wiceliderka Aryna Sabalenka, która odpadła już w drugiej rundzie, a rok temu dotarła do ćwierćfinału.
To oznacza, że przewaga Świątek nad Białorusinką zmniejszy się o 15 punktów. W przypadku, gdyby udało jej się dotrzeć do finału, różnica względem ostatniego zestawienia na pewno by wzrosła.