Dawid Góra: Historyczny mecz bez historii [OPINIA]

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / MARK R. CRISTINO / Na zdjęciu: Magda Linette i Iga Świątek
PAP/EPA / MARK R. CRISTINO / Na zdjęciu: Magda Linette i Iga Świątek
zdjęcie autora artykułu

Takiego meczu w polskim tenisie jeszcze nie było. I choć dwie obecnie najlepsze polskie tenisistki rywalizowały ze sobą po raz pierwszy, żadna nie będzie miała wspomnień z tego starcia. Jedna szybko je wykasuje. Druga nie ma czego pamiętać.

Miałem nadzieję na zdecydowanie więcej emocji. Na poziom, który naocznie udowodni siłę polskiego tenisa. 25. lokata Magdy Linette oznacza, że jest w ścisłym światowym topie. Przebieg spotkania stał się jednak dowodem na fakt, że między drugim miejscem rankingu a trzecią dziesiątką, różnica może być bardzo znacząca. Gest zwycięstwa i wyraźną radość z awansu do ćwierćfinału Iga Świątek pokazała dopiero na koniec spotkania (6:1, 6:1). Znakomite zagrania, niezwykle precyzyjne, przemyślane i taktyczne przychodziły Idze z niebywałą łatwością. I to jest druga strona medalu - emocji nie było, ale forma najlepszej polskiej tenisistki w historii wzrosła błyskawicznie i to o kilka poziomów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjrzyj się dokładnie. Skradła show w centrum miasta

Momenty słabości Igi trwały nie dłużej niż cztery, może pięć piłek. Potem szybko wracała na właściwe tory, na drogę, z której strącała Linette bez pardonu. Starsza z tenisistek miała kilka niezłych uderzeń, ale nawet one nie były w stanie wybić Igi z rytmu. One i jeden spektakularny as serwisowy to wszystko, na co w środę było stać Magdę. Trudno mówić w kontekście tego nieco ponadgodzinnego spotkania o przełomie - jego przebieg był raczej linearny bez zwrotów akcji. Jednak mam wrażenie, że mniej więcej w połowie drugiego seta Linette dobitnie i nieodwołalnie zdała sobie sprawę z tego, że jakakolwiek przemiana w jej grze (lub w grze rywalki) jest praktycznie niemożliwa. Polka zaczęła częściej narzekać na swoje zagrania, bezsilnie gestykulować, kiedy kolejne uderzenie nie wyszło. Pojawiła się frustracja. A przy niej jeszcze trudniej złapać właściwy rytm. Rywalka nie narzuciła Idze przesadnie trudnych warunków, jednak pieczołowitość, z jaką Iga posyłała kolejne piłki, pozwala mieć nadzieję na więcej. Iga wskoczyła na poziom, do którego dążyła. Na poziom, na którym - jeśli go nie zabraknie w następnych meczach - jest w stanie wygrać dosłownie z każdą rywalką. Najważniejsze mecze chińskiego turnieju zapowiadają się niezwykle interesująco. W czwartek w Pekinie zaplanowano dokończenie III rundy, co oznacza, że polska tenisistka będzie miała dzień wolnego. W ćwierćfinale zagra z Anheliną Kalininą lub Caroline Garcią.

Nietypowy problem na meczu Świątek z Linette >> Iga Świątek górą w polskim meczu. Sprawdź, z kim i kiedy zagra w ćwierćfinale >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty