Parę dni temu Straż Graniczna udaremniła wjazd do Polski Wiery Zwonariowej. To była wiceliderka rankingu WTA, która przyleciała do Warszawy, aby zagrać w turnieju rangi WTA 250. Impreza odbywa się na kortach Legii.
"Rosjanka znajdująca się na liście osób, których pobyt jest niepożądany na terytorium RP, nie została wpuszczona przez Straż Graniczną ze względów bezpieczeństwa państwa i ochrony bezpieczeństwa publicznego" - poinformowało polskie MSWiA.
Sprawę Zwonariowej skomentował Władimir Kamelzon. To ceniony rosyjski szkoleniowiec, który od lat współpracuje z krajową federacją. - Tutaj pojawiają się pytania dotyczące samej Zwonariowej. Trzeba myśleć głową - powiedział w rozmowie z portalem sport24.ru.
- Jeśli turniej odbywa się w kraju, który jest najbardziej wrogo nastawiony do Rosji, to po co w ogóle tam jechać? My też musimy być mniej lub bardziej piśmienni i rozumieć, gdzie stosunek do nas jest lojalny, a gdzie możliwe są prowokacje. Zostaliśmy już pozbawieni zarówno hymnu, jak i flagi. Który normalny Rosjanin pojedzie teraz do Warszawy grać w tenisa? Radziłbym jej zespołowi zapamiętać czas, w którym żyjesz, kalkulując plany na sezon - dodał Kamelzon.
Oprócz krytyki samej tenisistki szkoleniowiec negatywnie wypowiedział się na temat organizacji zawodów w Polsce. - Niestety Polakom to nie przeszkadza i robią co chcą. Po co w ogóle organizować tam jakieś poważne zawody, skoro ludzie tak się zachowują? Ponieważ polityka wciąż jest na pierwszym planie, a nasi sportowcy są już zatrzymywani na granicy, w ogóle nie ma potrzeby tam jechać. Co więcej, nie mówimy nawet o jakimś prestiżowym turnieju - zakończył Kamelzon.
Czytaj także:
Świątek na tronie, nowe nazwisko w elicie. Zobacz ranking WTA po Wimbledonie
W końcu dobre wieści dla Huberta Hurkacza. Jest ranking ATP po Wimbledonie
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"