Takie mecze czasem się zdarzają. W piątek Aryna Sabalenka przez półtora seta nie grała na oczekiwanym poziomie. Przebudzenie nastąpiło w momencie, gdy zaledwie gem dzielił ją od porażki. Ostatecznie Białorusinka zwyciężyła Warwarę Graczewą 2:6, 7:5, 6:2.
Po zakończeniu spotkania dziennikarze zwrócili uwagę na odgłosy wydawane przez tenisistkę z Mińska. W pewnym momencie, po zepsutym forhendzie, aktualna wiceliderka rankingu WTA dała upust swojemu niezadowoleniu, wydając głośny okrzyk. Całą sytuację skomentowała potem na konferencji prasowej.
- Byłam trochę szalona w tym momencie. To znaczy, nie mogę rzucić rakietą na trawę, więc czułam, że przynajmniej muszę krzyknąć, trochę poluzować. Potem poczułam się lepiej. Poczułam wewnętrzną ulgę - wyznała 25-letnia tenisistka.
Sabalenka wyznała również, że w piątek miała problem z właściwym dopasowaniem naciągu. W trakcie meczu jej rakiety zostały odesłane do specjalisty, który właściwie uregulował struny. - Poprosiłam o zmianę strun na cięższe. Po tym poczułam się lepiej na korcie. Piłka nie leciała już tak mocno - stwierdziła.
Jak na razie Sabalenka rozegrała w Londynie dwa mecze. W sobotę Białorusinka powalczy o IV rundę, a jej przeciwniczką na korcie 1 będzie Rosjanka Anna Blinkowa.
Czytaj także:
Tak wygląda sytuacja Igi Świątek. Zobacz ostatni ranking WTA przed Wimbledonem
Stagnacja Huberta Hurkacza. Młodzi Polacy złamali kolejne bariery
ZOBACZ WIDEO: Niezwykłe wideo z księżną Kate na Wimbledonie. To trzeba zobaczyć