Druga rakieta Polski przyjechała do Paryża po nieudanych występach w turniejach na kortach ziemnych. Wygrała bowiem tylko cztery mecze, a przegrała sześć. Szczególnie niepokojąco wyglądała postawa poznanianki tuż przed Rolandem Garrosem, podczas turnieju WTA 250 w Strasbourgu.
Tam Magda Linette w przerwie między setami w meczu z Cristiną Bucsą miała udzielaną pomoc medyczną. Ostatecznie 31-latka wygrała to spotkanie, choć już w kolejnej rundzie gładko uległa Anastazji Pawluczenkowej.
Niestety nie było w tym przypadku i Linette rozpoczęła, a zarazem zakończyła drugi w tym roku turniej wielkoszlemowy w słabym stylu. Nasza tenisistka uległa po trzysetowej walce Leylah Fernandez 3:6, 6:1, 3:6. Co gorsze, widać było na jej udzie i kolanie tejpy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szaleje! "Mamba na koniec"
Jak się okazało, Linette zmaga się z problemami zdrowotnymi. - Zastanawiam się co zrobić z deblem, czy zająć się zdrowiem i przygotowaniami do sezonu na trawie. Doznałam kontuzji na dzień przed Strasburgiem. Była walka z czasem i trochę go zabrakło - mówiła zawodniczka z Top 25 rankingu WTA po meczu pierwszej rundy w wywiadzie dla Eurosportu.
Półfinalistka Australian Open ostatecznie wycofała się z gry podwójnej, w której miała rywalizować w parze z Xiyu Wang. O swoim stanie zdrowotnym poinformowała także za pośrednictwem Instagrama.
"Moi drodzy, zdrowie nie pozwoliło mi na kontynuowanie przygody w deblu. Muszę skupić się na wyleczeniu moich kontuzji, żeby znów cieszyć siebie i was grą. RG dopiero rozkwita, wiele wspaniałych meczów przed nami! GO! Iga, Magdalena, Hubi!" - skierowała słowa wsparcia w kierunku pozostałych Polaków, którzy pozostali w drabince French Open.
Czytaj także:
Zwycięstwo Świątek to tylko formalność? "Przyzwyczaiła do szybkiego odprawiania rywalek"