Nad talentem Qinwen Zheng rozpływano się m.in w Stanach Zjednoczonych. W Roland Garros zdążyła pokonać byłą mistrzynię tego turnieju, a także jako jedyna tenisistka urwała seta triumfatorce - Idze Świątek. Zheng to jedno z najgorętszych nazwisk w kobiecych rozgrywkach. Zapowiedziała, że skończy sezon w czołowej trzydziestce. Efekt? Obecnie zajmuje 28. miejsce w rankingu WTA.
- Wiem, że to dość trudne zadanie, ale wierzę, że mój poziom gry na to pozwoli - mówiła pewna siebie 20-latka przed meczem z Polką w Rolandzie Garrosie. Ostatecznie stać ją było tylko na zwycięstwo w inauguracyjnej partii po tie-breaku - 7:6(5). W kolejnych setach była bezradna (0:6, 2:6).
Chinka w półtora roku awansowała z 630. miejsca do pierwszej setki, a już zajmuje pozycję w czołowej trzydziestce. Chińczycy najprawdopodobniej doczekali się najlepszej tenisistki od czasu Na Li, która wygrała Roland Garros 2011. Trzy lata później w swojej biografii zostawiła wskazówki dla Zheng, która uważa ją za idolkę. Jak widać, przynoszą one efekty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca
- Qinwen gra niesamowity sezon. Spotkałyśmy się po raz pierwszy i musiałam dostosować się do jej tempa grania. Jestem zadowolona z odrodzenia się po pierwszym secie, który był frustrujący. Pozostałam w turnieju na przekór problemom - mówiła Świątek po zakończonym trzysetowym boju w Paryżu.
Na konferencji prasowej Zheng tłumaczyła przyczyny takiego wyniku drugiego i trzeciego seta. - To przez kobiece sprawy. Pierwszy dzień jest zawsze taki trudny, zawsze odczuwam wielki ból.
- W pierwszym secie po prostu próbowałam grać, nie czułam bólu. Potem było już tylko gorzej. Chciałam walczyć, naprawdę, ale po prostu nie miałam mocy i było naprawdę ciężko. Nie mogłam pokazać swojego tenisa w drugim i trzecim secie... Naprawdę nie jestem zadowolona ze swojego występu - dodała.
Po prawie pięciu miesiącach Zheng stanie przed szansą rewanżu. Los sprawił, że obie tenisistki spotkają się ze sobą w turnieju WTA 500 w San Diego. Co ciekawe, jeszcze w poniedziałek Chinka nie była zgłoszona jako lucky loser. Ostatecznie zapisała się jako "szczęśliwa przegrana", zastąpiła Jelenę Rybakinę i zameldowała się w drugiej rundzie po tym, jak przy jej prowadzeniu 5:0 skreczowała Garbine Muguruza (WIĘCEJ TUTAJ).
Obie panie zmierzą się jednak po raz pierwszy na korcie twardym, bowiem wcześniej rywalizowały na nawierzchni ziemnej. Zarówno Świątek, jak i Zheng bardzo dobrze spisały się w ostatnich turniejach. Jedna i druga przegrały starcia finałowe, Polka w Ostrawie, a Chinka w Tokio. Teraz na pewno jedna z nich szybko pożegna się z rywalizacją w USA.
Kurs na zwycięstwo liderki światowego rankingu w maju wynosił 1,08. Teraz jest on nieco wyższy (1,35). To właśnie pokazuje, że nasza tenisistka nie jest w tak samo fenomenalnej formie, jak była podczas Rolanda Garrosa. A jeżeli już wtedy Zheng była w stanie sensacyjnie urwać jej seta, to teraz powinna stanowić dla Polki spore zagrożenie.
Wiemy już, że mecz Świątek - Zheng odbędzie się w czwartek, 13 października o godzinie 20:30 na korcie głównym w San Diego. Relację tekstową na żywo przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Przeczytaj także:
Super tie-break zadecydował o losach meczu Polki