Tylko ona urwała seta Świątek podczas Rolanda Garrosa. Teraz ma szansę na rewanż za porażkę

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek

6:7 - takim wynikiem Iga Świątek przegrała jedynego seta podczas Rolanda Garrosa, gdzie okazała się najlepsza. Urwała jej go Qinwen Zheng, obecnie 28. tenisistka świata. Teraz Chinka stanie przed szansą rewanżu za porażkę w Paryżu.

Nad talentem Qinwen Zheng rozpływano się m.in w Stanach Zjednoczonych. W Roland Garros zdążyła pokonać byłą mistrzynię tego turnieju, a także jako jedyna tenisistka urwała seta triumfatorce - Idze Świątek. Zheng to jedno z najgorętszych nazwisk w kobiecych rozgrywkach. Zapowiedziała, że skończy sezon w czołowej trzydziestce. Efekt? Obecnie zajmuje 28. miejsce w rankingu WTA.

- Wiem, że to dość trudne zadanie, ale wierzę, że mój poziom gry na to pozwoli - mówiła pewna siebie 20-latka przed meczem z Polką w Rolandzie Garrosie. Ostatecznie stać ją było tylko na zwycięstwo w inauguracyjnej partii po tie-breaku - 7:6(5). W kolejnych setach była bezradna (0:6, 2:6).

Chinka w półtora roku awansowała z 630. miejsca do pierwszej setki, a już zajmuje pozycję w czołowej trzydziestce. Chińczycy najprawdopodobniej doczekali się najlepszej tenisistki od czasu Na Li, która wygrała Roland Garros 2011. Trzy lata później w swojej biografii zostawiła wskazówki dla Zheng, która uważa ją za idolkę. Jak widać, przynoszą one efekty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: plaża na Florydzie, a tam Polka. Zachwytom nie ma końca

- Qinwen gra niesamowity sezon. Spotkałyśmy się po raz pierwszy i musiałam dostosować się do jej tempa grania. Jestem zadowolona z odrodzenia się po pierwszym secie, który był frustrujący. Pozostałam w turnieju na przekór problemom - mówiła Świątek po zakończonym trzysetowym boju w Paryżu.

Na konferencji prasowej Zheng tłumaczyła przyczyny takiego wyniku drugiego i trzeciego seta. - To przez kobiece sprawy. Pierwszy dzień jest zawsze taki trudny, zawsze odczuwam wielki ból.

- W pierwszym secie po prostu próbowałam grać, nie czułam bólu. Potem było już tylko gorzej. Chciałam walczyć, naprawdę, ale po prostu nie miałam mocy i było naprawdę ciężko. Nie mogłam pokazać swojego tenisa w drugim i trzecim secie... Naprawdę nie jestem zadowolona ze swojego występu - dodała.

Po prawie pięciu miesiącach Zheng stanie przed szansą rewanżu. Los sprawił, że obie tenisistki spotkają się ze sobą w turnieju WTA 500 w San Diego. Co ciekawe, jeszcze w poniedziałek Chinka nie była zgłoszona jako lucky loser. Ostatecznie zapisała się jako "szczęśliwa przegrana", zastąpiła Jelenę Rybakinę i zameldowała się w drugiej rundzie po tym, jak przy jej prowadzeniu 5:0 skreczowała Garbine Muguruza (WIĘCEJ TUTAJ).

Obie panie zmierzą się jednak po raz pierwszy na korcie twardym, bowiem wcześniej rywalizowały na nawierzchni ziemnej. Zarówno Świątek, jak i Zheng bardzo dobrze spisały się w ostatnich turniejach. Jedna i druga przegrały starcia finałowe, Polka w Ostrawie, a Chinka w Tokio. Teraz na pewno jedna z nich szybko pożegna się z rywalizacją w USA.

Kurs na zwycięstwo liderki światowego rankingu w maju wynosił 1,08. Teraz jest on nieco wyższy (1,35). To właśnie pokazuje, że nasza tenisistka nie jest w tak samo fenomenalnej formie, jak była podczas Rolanda Garrosa. A jeżeli już wtedy Zheng była w stanie sensacyjnie urwać jej seta, to teraz powinna stanowić dla Polki spore zagrożenie.

Wiemy już, że mecz Świątek - Zheng odbędzie się w czwartek, 13 października o godzinie 20:30 na korcie głównym w San Diego. Relację tekstową na żywo przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Przeczytaj także:
Super tie-break zadecydował o losach meczu Polki

Komentarze (0)