Pablo Carreno nie był wymieniany w gronie faworytów turnieju ATP Masters 1000 w Montrealu. Tymczasem Hiszpan pokonał sześciu rywali, w tym Huberta Hurkacza w niedzielnym finale (3:6, 6:3, 6:3), i sensacyjnie zdobył tytuł.
Po meczu Carreno ocenił, że kluczem do zwycięstwa nad Hurkaczem było dla niego zachowanie spokoju po porażce w pierwszym secie i znalezienie sposobu na przełamanie serwisu Polaka.
- Trudno jest grać z rywalami, którzy mają tak dobry serwis. Przegrałem pierwszego seta tylko o jedno przełamanie, ale po prostu zachowywałem wiarę, bo czułem, że gram coraz lepiej. Próbowałem być agresywnym przy swoim podaniu i wywalczyłem dwa breaki, co dało mi zwycięstwo - mówił, cytowany przez atptour.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za widoki! Polka zaszalała w USA
Dla 31-latka z Gijon to pierwszy w karierze tytuł rangi ATP Masters 1000. I - jak sam przyznał - zaskakujący, bo obecny sezon jest z jego perspektywy rozczarowujący.
- Triumf w turnieju Masters 1000 to niesamowite uczucie. To na pewno największy tytuł w mojej karierze i trudno jest mi opisać, jak się teraz czuję - wyjawił.
- Bardzo ciężko pracowaliśmy z moim zespołem. Ważne było, aby zachować pozytywne nastawienie. To nie jest mój najlepszy rok. Przegrałem kilka meczów, których prawdopodobnie nie przegrałbym w innych sezonach. Ale po prostu starałem się wierzyć w swój sztab, w siebie i w swoją grę - powiedział Hiszpan, który za triumf w Montrealu otrzyma 1000 punktów do rankingu i 915,2 tys. dolarów premii finansowej.
Rusza turniej Kozerki Open. Kamil Majchrzak i Jerzy Janowicz na starcie