Dla naszej reprezentantki był to już 30. wygrany mecz z rzędu. Po Alison Riske mało kto się spodziewał, że będzie w stanie zagrozić Polce. Do tej pory nie odnosiła bowiem większych sukcesów na ceglanej mączce. I rzeczywiście, 31-letnia Amerykanka była tylko tłem dla liderki rankingu WTA. Przegrała 0:6, 2:6.
Spotkanie trwało godzinę i jedną minutę. Krótko? Nawet bardzo. Ale jeszcze szybciej Polka uwinęła się w pierwszej rundzie. Z Łesią Curenko też straciła dwa gemy (6:2, 6:0), lecz wtedy piłkę meczową wykorzystała po 54 minutach gry. Łącznie spędziła więc na korcie niespełna dwie godziny.
Świątek ekspresowo zwycięża i tak samo zarabia. W Roland Garros zagwarantowała już sobie wypłatę w wysokości 125 tysięcy euro - tyle otrzymają zawodniczki, które odpadną trzeciej rundzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek zajrzała do pucharu, a tam... Musisz obejrzeć to nagranie
A przecież Polka celuje znacznie wyżej. Zna już smak zwycięstwa w Roland Garros, ponieważ wygrała tę imprezę w 2020 roku. Gdyby powtórzyła sukces, zarobiłaby 2,2 miliona w europejskiej walucie.
Świątek otrzymuje potężne wynagrodzenie za pojedyncze występy, lecz trzeba mieć na uwadze, ile ciężkiej pracy włożyła, żeby znaleźć się w tym miejscu. Na Wielkie Szlemy przyjeżdżają tylko najlepsi tenisiści, a nasza 20-letnai reprezentantka jest pierwszą Polką, która w jednej z czterech najważniejszych imprez została rozstawiona z numerem "1".
Oprócz nagrody finansowej Świątek otrzyma też punkty do rankingu WTA. Za trzecią rundę jest ich 130.
Zobacz też:
Roland Garros. Historyczny wynik Huberta Hurkacza