Redakcja PZTS: Paryskie igrzyska oczarowały czy rozczarowały?
Tomasz Redzimski: To wspaniałe, niezwykłe zawody, a możliwość uczestniczenia w nich jest czymś wyjątkowym. W hali do tenisa stołowego panuje kapitalna atmosfera, kilka tysięcy kibiców z entuzjazmem podziwia grę i nagradza brawami wszystkich olimpijczyków. Oczywiście, że szczególnie wspierają Francuzów, ale kiedy ich nie ma przy stołach, fantastycznie dopingują cudzoziemców. Życzyłbym sobie takich widowisk w polskich halach, z tak dużą liczbą fanów. Choć np. finał Lotto Superligi był świetnym wydarzeniem, lecz w skromniejszym wymiarze.
Nie przeszkadzają łóżka kartonowe i pokoje bez klimatyzacji?
Konstrukcja kartonowa może na to nie wskazuje, ale śpi się wygodnie. Materace są wypełnione czymś z odzysku, ale zapewniają odpowiedni komfort. Co do wyposażenia pokojów, mamy jeden klimatyzator na mieszkanie. Ciężka była noc przed drugim meczem Miłosza, a to za sprawą upalnej pogody. Wcześniej temperatury były niższe i nic nie przeszkadzało w odpoczynku. Myślę, że zamiast narzekać, lepiej się adaptować, bo nie przyjechaliśmy do pięciogwiazdkowego hotelu, tylko do wioski olimpijskiej, nowej, czystej, zadbanej.
Głosy o złym jedzeniu i kolejkach w stołówkach są przesadzone?
Największy tłok był przed rozpoczęciem igrzysk. Wszyscy sportowcy, trenerzy zjeżdżali do wioski i faktycznie trzeba było swoje odstać w oczekiwaniu na posiłek. Cóż to za problem, po prostu trzeba było zaplanować więcej czasu np. na śniadanie. Teraz jest lepiej, nie ma kolejek, a jedzenia do wyboru i koloru.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Radwańska też była prowokowana na korcie. "Trzeba być na to gotowym"
Na jaką ocenę – w skali szkolnej – zasłużył Miłosz Redzimski?
Uważam, że na szóstkę. Najpierw w świetnym stylu wywalczył awans na igrzyska, a następnie bardzo sumiennie przygotowywał się do tych zawodów. Miłosz ciężko trenował na międzynarodowych zgrupowaniach, wspierany przez Macieja Kubika i Samuela Kulczyckiego, a w Grodzisku Kubę Stecyszyna i Marka Badowskiego.
Podczas paryskiego turnieju był zdyscyplinowany i skoncentrowany, realizował założenia taktyczne, angażował się w walkę, grał w charakterystyczny dla siebie sposób, czyli starał się częstą zmiennością i różnorodnością zaskakiwać rywali. To co już potrafi bardzo ładnie i skutecznie stosował w rywalizacji z El-Beialim i Lindem.
Mieliście wystarczająco czasu na rozpracowanie przeciwników?
Od losowania do pierwszego pojedynku były cztery dni. Jak zawsze mogliśmy liczyć na trenera Jerzego Grycana, który przygotował dla nas materiały i pomógł w opracowaniu taktyki.
Egipcjanin El-Beiali opiera swoją grę na szybkości, atakując obiema stronami rakietki cały stół. W swoich najlepszych grach łączył serwy krótkie do bekhendu i forhendu z szybkimi w bekhend.
Miłosza receptą było przejmowanie inicjatywy i atakowanie, generalnie o sukcesie przesądziły cztery pierwsze piłki. Do tego umiejętnie spowalniał grę, w tym blokiem. Taki rytm nie pasował zawodnikowi z Afryki.
W 1/16 finału rywalem miał być leworęczny – Portugalczyk Freitas lub Duńczyk Lind.
W rankingu wyżej jest Marcos Freitas, ale to Anders Lind był jedynym Europejczykiem w ćwierćfinale ubiegłorocznych mistrzostw świata. Wyróżniają go m.in. mocno wcięte przebicia forhendem i bekhendowe z boczną rotacją.
Nie rozpatrywaliśmy losowania w tych kategoriach, że lepszy starszy Freitas, bo z nim są większe szanse na zwycięstwo. Wychodzimy z założenia, że im mocniejszy rywal, tym większe korzyści ze sprawdzenia się z nim.
W naszej kadrze narodowej nie ma leworęcznych pingpongistów.
Spodziewając się, że w zawodach olimpijskich Miłosz może trafić na prawo- lub leworęcznych tenisistów stołowych o każdym możliwym stylu gry, stosowałem dużą zmienność podczas treningów i zgrupowań. Niemal co drugi na zagranicznych obozach był z kimś leworęcznym, jak Karlsson, Freitas, Geraldo, Allegro i Ursu. Zresztą Vladi Ursu, grający na co dzień w Gwieździe Bydgoszcz, bardzo nam pomógł w Paryżu, ćwicząc z Miłoszem, w tym na przedmeczowych rozgrzewkach.
Z kim trenował w Polsce?
Do naszej grupy treningowej w Grodzisku Mazowieckim dołączył leworęczny Konrad Kulpa. Bardzo dobry zawodnik, który wysoko zawiesił poprzeczkę Miłoszowi. Przed igrzyskami mógł przećwiczyć wiele wariantów taktycznych, wykorzystując całą geometrię stołu. Zdarzało się, że i ja wcielałem się w rolę leworęcznego, serwując w podobny sposób i z miejsc charakterystycznych dla nich, np. podanie bekhendowe z rogu forhendowego, a Miłosz m.in. doskonalił przebicie lub flipa z obu stron.