Nie żyje polska legenda taekwondo - Krzysztof Pajewski. "Był dla nas mistrzem i przyjacielem"

Materiały prasowe / Polski Związek Taekwondo Olimpijskiego / Na zdjęciu: Krzysztof Pajewski
Materiały prasowe / Polski Związek Taekwondo Olimpijskiego / Na zdjęciu: Krzysztof Pajewski

- To była osoba, która znała historie wszystkich zawodników i ich rodzin - wspomina mistrza świata w taekwondo, Krzysztofa Pajewskiego, jego współpracownik Zbigniew Sołtys. 57-latek zmarł w szpitalu w Koszalinie. Był zakażony koronawirusem.

W tym artykule dowiesz się o:

Trener Krzysztof Pajewski zmarł w niedzielę, 8 listopada, niecały tydzień po swoich 57. urodzinach. Podczas sportowej kariery wydatnie przyczynił się do popularyzacji taekwondo w kraju. Był pierwszym polskim mistrzem świata w tej dyscyplinie - w 1988 r. w kategorii indywidualnej walki do 71 kg sięgnął po złoty medal w Budapeszcie.

Pajewski sięgał także po mistrzostwo Europy i trzykrotnie po mistrzostwo Polski. - Taekwondo w Polsce zaczęło funkcjonować na wysokim poziomie tak naprawdę od jego tytułu mistrza świata. Od tego wszystko mocno się rozwinęło - wspomina w rozmowie z nami były zawodnik taekwondo, Zbigniew Sołtys, który szkolił się pod okiem Pajewskiego.

Trzy lata po mistrzostwie świata Pajewski założył klub taekwondo - KSW Szczecinek. Z czasem pojawiła się sekcja kickboxingu, w którym Pajewski również się specjalizował. Startował na pierwszych galach tej dyscypliny w Polsce wraz z legendami - Markiem Piotrowskim czy Józefem Warchołem. Był też trenerem reprezentacji Polski juniorów w tej dyscyplinie.

Jednym z jego wielu podopiecznych był Sołtys, który po zakończeniu kariery także zajął się trenowaniem przyszłych zawodników w KSW Szczecinek. - To, że spotkaliśmy go na swojej drodze, to jest wielkie szczęście. Był dla nas mistrzem, osobą wyjątkową, ale i przyjacielem, który związał środowisko w naszym regionie - podkreśla wielokrotny mistrz Polski i medalista Europy i świata w taekwondo oraz kickboxingu.

Sołtys podkreśla, że Pajewski nie był tylko znakomitym zawodnikiem, ale i trenerem. - Żył sportami walki. W dobie gonitwy za pieniędzmi i interesami, ludzie rzadko rozmawiają. A to była osoba, która znała historie wszystkich zawodników i ich rodzin. Historie smutne i wesołe. Nigdy nas nie beształ, nie karcił, tylko starał się zrozumieć - dodaje.

Okazuje się, że Pajewski bezpośrednio przyczynił się do rozwoju dyscypliny nie tylko w regionie, ale i w całym kraju. - Spod jego rąk wyszło wielu mistrzów świata, medalistów Europy i Polski. Jakby to wszystko zliczyć, to wyszłoby, że jego uczniowie założyli też kilkanaście klubów w całej Polsce - podkreśla Sołtys.

Pogrzeb Krzysztofa Pajewskiego odbędzie odbędzie się w czwartek, 12 listopada, o godz. 14:00 w kościele parafialnym w Kurowie (gmina Bobolice).

Czytaj też:
-> Vital Heynen przechodzi koronawirusa. "Byłem przekonany, że jestem odporny na wirusy. To nieprawda"
-> COMS bada sportowców po koronawirusie. Jarosław Krzywański: Póki co sygnały są optymistyczne

Komentarze (0)