89 głosów za, 46 głosów przeciw. Taki był wynik głosowania członków Międzynarodowej Federacji Szermierczej nad umożliwieniem zawodnikom z Rosji oraz z Białorusi startów w zawodach międzypaństwowych - w zależności od możliwych przyszłych rekomendacji/decyzji MKOl, zgodnie z warunkami neutralności.
Za powrotem przedstawicieli tych państw do rywalizacji drużynowej było 85 delegatów, przeciw zagłosowało 51. Za przywróceniem oficjeli (trenerów, członków sztabów medycznych, członków komisji) oddano 88 głosów, przeciw 48.
Ogromna większość przedstawicieli europejskich federacji nie dała zgody na powrót Rosjan i Białorusinów. To nie wystarczyło.
Radość i wściekłość
Po głosowaniu, które odbyło się 10 marca, Rosjanie ogłosili zwycięstwo. Dwukrotna mistrzyni olimpijska i sześciokrotna mistrzyni świata Inna Derigłazowa we florecie stwierdziła, że to dla niej najlepszy możliwy prezent urodzinowy. Szablistka Sofia Wielikaja, złota medalistka z Rio de Janeiro mówiła o "najcudowniejszej wiadomości" i triumfie zdrowego rozsądku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Błachowicz pojechał na egzotyczne wakacje. Pokazał hitowe zdjęcie
W ukraińskiej federacji taki wynik wywołał szok, oburzenie i spotkał się ze stanowczym protestem. Oburzeni są również ukraińscy szermierze i szermierki. Złota medalistka IO z Pekinu Olga Charłan stwierdziła, że ta decyzja wywołuje u niej rozczarowanie, złość i poczucie niesprawiedliwości.
Bardzo zdecydowanie po stronie Ukrainy opowiedzieli się przedstawiciele amerykańskiej szermierki. Dyrektor wykonawczy USA Fencing Phil Andrews pytał, co zmieniło się w ciągu 104 dni od poprzedniego głosowania, gdy 77 procent członków FIE głosowało za przedłużeniem banicji dla sportowców z kraju, który rozpętał wojnę. - Jedna rzecz jest jasna. Rosja nie zakończyła swojej bezprawnej, niemoralnej napaści na Ukrainę. Inwazji, która spowodowała tysiące bezsensownych śmierci, bezprecedensowy kryzys uchodźczy oraz zniszczenie sportowej infrastruktury Ukrainy - powiedział Andrews.
Ostra reakcja Niemiec
Bardzo konkretne działania, będące aktem sprzeciwu wobec powrotu Rosjan i Białorusinów do szermierki, podjęła niemiecka federacja. DFB zrezygnowała z organizacji Pucharu Świata we florecie kobiet, który miał się odbyć w dniach 5-7 maja w Tauberbischofsheim. - Solidaryzujemy się z narodem Ukrainy, który cierpi z powodu wojny - wyjaśniła prezydent DFB, Claudia Bokel. Dodała, że choć niemiecka federacja akceptuje wynik głosowania FIE, chce dać jasny sygnał, że wolałaby innego rozstrzygnięcia.
Prezes rosyjskiego związku szermierczego Ilgar Mammadov skwitował to słowami: - Spodziewaliśmy się takich decyzji. Kraje, które nie są w stanie przeprowadzić zawodów na równych zasadach, ich nie przeprowadzą. Będą następni.
Polska się nie godzi
Następni po Niemcach mogą być Polacy. Pierwsze zawody, w których mieliby się pojawić przedstawiciele Rosji i Białorusi, to Puchar Świata kobiet we florecie w Poznaniu (21-23 kwietnia). Zmagania będą miały rangę olimpijskich kwalifikacji. Polski Związek Szermierczy na tę chwilę stoi na stanowisku, że sportowców ze wspomnianych krajów do rywalizacji nie dopuści.
- Nie zgadzamy się z uchwałami FIE i głosowaliśmy przeciwko nim, jak zresztą ogromna większość krajów europejskich. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy byli w stanie zaakceptować rosyjskie i białoruskie zawodniczki na tych zawodach - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty profesor Tadeusz Tomaszewski, prezes Polskiego Związku Szermierczego. - Po pierwsze z powodów moralnych, po drugie ze względów bezpieczeństwa. Przecież ktoś mógłby przyjść na ten turniej właśnie dlatego, że będą tam walczyć Rosjanki i doprowadzić do jakichś incydentów. Poza tym inne zawodniczki mogą odmawiać pojedynku z rywalką z Rosji i przebieg zawodów będzie absurdalny, bo z dużą liczbą walkowerów - mówi.
Tomaszewski dodaje, że choć organizacja zawodów rangi Pucharu Świata to dla PZSzerm duże wyróżnienie, związek liczy się z możliwością przeniesienia zawodów gdzie indziej. - Chcemy zorganizować ten turniej, ale nie chcemy, żeby brały w nim udział Rosjanki i Białorusinki.
Na razie polska federacja wstrzymuje się z decyzją. Czeka na interpretację podjętych przez FIE uchwał o dopuszczeniu zawodników, drużyn i oficjeli z Rosji i Białorusi do zawodów międzynarodowych. W opinii Tomaszewskiego, profesora prawa, byłego dziekana Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, właśnie interpretacja treści uchwał jest w tej sprawie kluczowa. Na tę chwilę nie ma jasności, co oznacza zawarte w pytaniach, nad którymi głosowano, sformułowanie "w zależności od możliwych przyszłych rekomendacji/decyzji MKOl, zgodnie z warunkami neutralności i indywidualnym uprawnieniem".
- W opinii komisji prawnej Europejskiej Federacji Szermierki, której jestem członkiem, uchwały FIE są warunkowe. Ich wdrożenie jest zależne od rekomendacji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W lutym ubiegłego roku MKOl zarekomendował poszczególnym związkom sportowym nie dopuszczanie do rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi. Jak na razie się z tego nie wycofał, więc w naszym rozumieniu ta rekomendacja nadal obowiązuje - tłumaczy Tomaszewski.
Dodaje, że w interpretacji FIE chciałby też otrzymać odpowiedź na pytanie, na jakich warunkach Rosjanie i Białorusini mieliby wrócić. - FIE pyta się nas, czy zawodnicy z Rosji i Białorusi dostaną wizy. My odpowiadamy, że nie jest to nasza kompetencja. Ponadto starty rosyjskich i białoruskich szermierzy pod neutralną flagą to za mało. Wiemy, że część z nich trenuje w wojskowych klubach, a nawet jest zawodowymi żołnierzami, a na dopuszczenie kogoś takiego do startu w zawodach w Polsce nie możemy się zgodzić. Uważam, że powinno wymagać się deklaracji, że dany zawodnik czy dana zawodniczka nie popierają wojny. Ktoś, kto ma odwagę wykonać taki gest, jest pozytywnym przykładem i mógłby się ubiegać o polską wizę.
Na tę chwilę stanowisko Polski jest takie: tak dla Puchar Świata w Poznaniu, nie dla startu rosyjskich i białoruskich florecistek w tych zawodach.
"My nie odpuścimy"
- Kolejny ruch w tej sprawie to albo interpretacja uchwał FIE, albo stanowisko MKOl. To drugie może się pojawić podczas następnego posiedzenia komitetu wykonawczego, a więc między 28 a 30 marca - mówi Tomaszewski.
A co, jeśli rekomendacja międzynarodowego komitetu będzie korzystna dla Rosjan? - Zapewne się do niej nie zastosujemy, bo nasz pogląd jest zgodny z poglądem polskiej opinii publicznej: wykluczenie ze sportu to sankcja nałożona na Rosję za jej haniebne działania. Wtedy odbiorą nam zawody w Poznaniu, bo my nie odpuścimy - zaznacza Tomaszewski.
Grzegorz Wojnarowski, dziennikarz WP SportoweFakty