Nie milkną echa po ostatnim pojedynku Marcina Wrzoska i Kasjusza Życińskiego. "Don Kasjo" pokonał rywala na gali Fame MMA 12. Po dość niespodziewanej porażce "Polish Zombie" został zwolniony z KSW. Ogłosił to jeden z współwłaścicieli organizacji, Maciej Kawulski.
Teraz głos zabrał jego wspólnik, Martin Lewandowski, który przyznał, że Wrzosek sam jest sobie winny. - Mamy taką niepisaną zasadę, że dwie, trzy przegrane, w zależności wiadomo o kim mowa. Ale średnio jeżeli mówimy to dwie, trzy przegrane, powodują, że się rozstajemy z zawodnikiem - powiedział w wywiadzie z Mateuszem Kaniowskim.
- Była to prośba Marcina, a my na nią przystaliśmy. Nie do końca nam się to w takim sensie podobało, bo mieliśmy jakiś plan. Jesteśmy ludźmi, potrafimy zrozumieć potrzeby zawodników. Wiedział o co gra i że przegrana automatycznie powoduje, że się rozstajemy. Na dłuższą chwilę, bo też nie chciałbym tych drzwi jakoś zamykać - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Niewiarygodny nokaut na Białorusi. Takie skończenia to rzadkość!
Dodatkowo Martin Lewandowski zaskoczył i zasugerował, że "Don Kasjo" powinien zadebiutować w jego organizacji. Dla Kasjusza Życińskiego byłaby to ogromna zmiana, bo ostatnie swoje walki stoczył w formule bokserskiej.
- Jeżeli ktoś idzie do tej federacji "x", która ma jakiekolwiek sportowe inspiracje. Ale ja nie uznaję na zasadzie takich sportowych, to co się dzieje. Dostaje w "papę" od gościa. No to jakby chyba ten, który z nim wygrał, powinien się do nas zgłosić albo powinniśmy go zaprosić na rozmowy, aby w formule MMA zaczął walczyć - powiedział.
Wywiad odbył się przed KSW 65. Gala odbędzie się 18 grudnia. W karcie walk są m.in. Roberto Soldić, Mamed Chalidow czy Salahdine Parnasse.
Zobacz też:
Jest decyzja w sprawie Wrzoska! "Nie ma dla niego miejsca"
Rewolucja na rynku, Polsat traci prawa. Oto najważniejsza wiadomość!