Zdradził, ile zarobił podczas kariery. "Starcza na mniej więcej dwa lata"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / instagram.com/dariuszmichalczewski_official/ / Dariusz Michalczewski
Instagram / instagram.com/dariuszmichalczewski_official/ / Dariusz Michalczewski
zdjęcie autora artykułu

Choć na walkach Dariusz Michalczewski zarobił miliony, przyznał w rozmowie z "Super Expressem", że po zakończeniu kariery kluczowe było znalezienie nowego pomysłu na siebie. Ta sztuka mu się udała i dzięki temu mógł utrzymać wysoki standard życia.

W tym artykule dowiesz się o:

Dariusz Michalczewski, znany w bokserskim świecie jako "Tiger", przez lata rządził w ringu i zapracował sobie nie tylko na status legendy, ale też dostatnie życie. W wywiadzie z "Super Expressem" zdradził, że średnio zarabiał około miliona euro brutto za walkę, a tych walk w swoim dorobku ma aż 50.

Choć na początku jego kariery bokserskie wynagrodzenia były stosunkowo skromne, to pod koniec każde wejście do ringu przynosiło mu od 4 do 5 milionów euro. - Nie ukrywam, sporo tego wyszło, ale to, co się zarobi w ringu, starcza na tak mniej więcej dwa lata po zakończeniu kariery - wyjawił "Tiger", co mogło zaskoczyć wielu jego fanów.

Okazuje się, że życie po boksie to nie tylko odpoczynek, ale także wyzwanie. Według "Tigera", dwa lata po zakończeniu kariery to czas, w którym sportowcy muszą znaleźć dla siebie nowe zadania i pomysł na życie. Dla niego to było kluczowe.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni

- Mnie się udało i to na pewno mój sukces, że mogłem zachować standard życia także na sportowej emeryturze. A żyłem bardzo bogato - podsumował były bokser, który potrafił skutecznie odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Jego słowa pokazują, że nie wystarczy być świetnym sportowcem. Klluczowa jest umiejętność odnalezienia się w świecie po zakończeniu kariery, a Michalczewski jest przykładem tego, że odpowiednia strategia pozwala utrzymać wysoki poziom życia na długo po opuszczeniu areny sportowej.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty