Urodził się jako Klaus Frizzel Bluttgutt w 1937 roku, ale w historii zapisał się pod innym nazwiskiem. W szachy nauczył go grać ojciec. Chłopiec miał wówczas sześć lat. Brylował w szkole szachowej w Hampton Roads w stanie Wirginia, gdzie pod koniec 1950 roku notował elo (ranking szachowy) na poziomie 1956, czyli dość wysoki.
Claude Bloodgood robił postępy w karierze szachowej, ale równocześnie popadał w konflikty z prawem. Na początku 1960 roku został dwukrotnie aresztowany za włamanie i fałszowanie dokumentów. Osadzony w 1962 roku, spędził kilka lat w więzieniu.
W 1969 roku, dziewięć dni po wyjściu na wolność, zamordował własną matkę. Powodem była podobno kłótnia o pieniądze. Uderzył kobietę tępym narzędziem, ciało zawinął w dywan i wywiózł na bagna. Zwłoki odkryto po kilku miesiącach.
Bloodgood początkowo nie przyznawał się do winy, zrobił to dopiero po dwóch miesiącach. Przysięgli potrzebowali jedynie 45 minut, aby w 1970 roku skazać go na karę śmierci. Ostatecznie wyrok zamieniono mu na dożywocie, bowiem Sąd Najwyższy w 1972 roku zawiesił wykonywanie kary śmierci.
Kłopot z więźniem
W więzieniu poświęcił się całkowicie grze w szachy. Napisał m.in. trzy poradniki. Grał z innymi osadzonymi w więzieniu Powhatan, a także korespondencyjnie - z więźniami na cały świecie. Jedna partia trwała przeważnie około 7-8 miesięcy. Sam uczył innych podstaw szachowych.
Według jego przeciwników - zmuszał współwięźniów do porażek, bo miał za kratkami mocną pozycję. Tym samym Bloodgood piął się w szachowej hierarchii. W 1996 roku jego ranking wynosił już 2702, co oznaczało poziom arcymistrza. Wyższy w USA miał wtedy tylko Gata Kamsky - szachista pochodzący z ZSRR, który o tytuł mistrza świata grał z Anatolijem Karpowem, jedną z legend tej dyscypliny. Dla porównania - najwyższy ranking w historii należy do mistrza świata, Magnusa Carlsena. W 2014 roku osiągnął 2882. A Norweg to przecież "Messi szachów".
Nie da się ocenić, czy zarzuty o oszustwo mają mocne podstawy. W amerykańskiej prasie ukazały się artykuły, w których autorzy oskarżali Bloodgooda o sztuczne "pompowanie" osiągnięć. On sam odrzucał oskarżenia. Twierdził, że wszystkie partie były monitorowane, a wygrywał, bo był najlepszym zawodnikiem w systemie penitencjarnym na świecie. Dla skazanego była to jedyna rozrywka i okazja do wyjazdów co jakiś czas na turnieje szachowe poza więzienne mury.
Problem zaczął się, kiedy pod koniec lat dziewięćdziesiątych Bloodgood wystąpił do Amerykańskiej Federacji Szachowej (USCF) z prośbą o występ w mistrzostwach USA. Wcześniej USCF patrzyła przez palce na ranking skazanego, bo póki sprawa dotyczyła rozgrywek za kratkami, nikt się tym nie przejmował. Wysoki ranking elo mordercy pozwalał mu jednak ubiegać się o miejsce wśród 16 najlepszych zawodników w kraju.
Dochodzenie USCF wykazało, że rankingiem osiąganym przez skazanego łatwo manipulować. Uznano, że nie ma niezbitych dowodów na jego znakomite osiągnięcia szachowe i ostatecznie Bloodgood nie dostał zgody na udział w turnieju.
Znajomy Himmlera
W 1974 r. podjął próbę ucieczki. Dostali razem ze współwięźniem (Lewis Capleaner - skazany na dożywocie za zamordowanie kobiety) przepustki na tydzień, bo mieli wystąpić na turnieju szachowym. Na zawodach wspólnie obezwładnili pilnującego ich strażnika (według innej wersji go przekupili), potem ukradli mu klucze i uciekli. Bloodgood planował prawdopodobnie wyjechać do Europy, ale poszukiwania uciekinierów zakończyły się powodzeniem. Po tygodniu Claude znowu wrócił za kratki.
NA DRUGIEJ STRONIE DOWIESZ SIĘ, SKĄD POJAWIŁA SIĘ LEGENDA U-BOOTA I INFORMACJA O POŚLUBIENIU GWIAZDY HOLLYWOOD
[nextpage]Pod koniec lat dziewięćdziesiątych skazany zaczął wymyślać niestworzone rzeczy, żeby tylko wydostać się zza krat. Twierdził, że urodził się nie w 1937, ale w 1924 roku, przez co przysługiwałoby mu przedterminowe zwolnienie z więzienia z powodu wieku. Twierdził, że nie jest Amerykaninem, ale Niemcem - ewentualnie Meksykaninem - i domaga się ekstradycji do tych krajów.
Nie sposób było ocenić, jak i kiedy Bloodgood zmienił nazwisko, bo jedyna wersja pochodziła od niego. Twierdził, że jego ojciec nazywał się tak samo jak on - Klaus Bluttgutt, był agentem Abwehry, a on kontynuował potem służbę dla niemieckiego wywiadu. W 1930 roku mieli wspólnie trafić do USA, gdzie dzięki sfałszowanym dokumentom dostali nową tożsamość.
W 1941 roku wybuchła wojna amerykańsko-japońska. Bloodgood, w wieku 14 lat, wyjechał oficjalnie do internatu, ale - jego zdaniem - to była tylko przykrywka. Bo, jak twierdził w rozmowie z dziennikarzem "Guardiana", w rzeczywistości trafił do obozu szkoleniowego dla agentów koło Kilonii w Niemczech. Rok później miał wrócić do USA już jako świeżo upieczony szpieg. Kilkadziesiąt razy miał podróżować U-Bootem spod brzegów USA, choć w 1945 roku, w ostatniej misji, łódź podwodna osiadła na mieliźnie, a potem zatonęła. Bloodgood uratował się jako jedyny z załogi. Tak przynajmniej twierdził.
Ale to nie koniec rewelacji szachisty-mordercy. W Niemczech miał poznać nie tylko szefa Abwehry, admirała Wilhelma Canarisa, ale również m.in. Heinricha Himmlera, byłego szefa SS i niemieckiego zbrodniarza wojennego. Bloodgood był obwożony po kraju jako cudowne dziecko szachowe, a wszyscy traktowali go uprzejmie.
Nikt nie brał tych opowieści na poważnie. FBI potwierdziło, że niemieccy agenci rzeczywiście docierali do USA łodziami podwodnymi, ale nie sposób potwierdzić wersji Bloodgooda. Wiadomo na pewno, że 1954 roku wstąpił do marines, zrobił maturę i poświęcił się szachom. Grał na pieniądze, także w spotkaniach pokazowych. Twierdził, że za rywala miał m.in. Humphreya Bogarta, który miał go wprowadzić w świat Hollywood, ale nie sposób zweryfikować tych informacji.
Bloodgood próbował pisać scenariusze, ale znacznie lepiej wychodziło mu fałszowanie dokumentów, za co trafił za kratki. Poszukiwał też rzekomo ukrytego majątku na szwajcarskim koncie pozostawionym przez ojca. Kiedy ten zmarł w 1968 roku, wykłócał się z matką o pieniądze. Jedna ze scysji - jak już wspomnieliśmy - zakończyła się tragedią.
Gwiazda Hollywood i wrak cysterny
W aktach policyjnych z 1966 roku znalazła się adnotacja, że "podejrzany o fałszerstwo Claude Bloodgood poślubił Kathryn Grayson Jane". To była gwiazda, znana aktorka występująca głównie w musicalach. Nie wiadomo, czy informacja o ślubie była prawdą, a skazany szachista nie chciał rozmawiać o tym wątku. Podobno byli małżeństwem krótko, a jej prawnicy doprowadzili do unieważnienia związku. Bloodgood twierdził, że bał się wpływów Jane (zmarła w 2010 roku) i jeśli powie za dużo, to nie dostanie zwolnienia warunkowego.
Dziennikarz "Guardiana" próbował weryfikować opowieści skazanego. W Centrum Szymona Wiesenthala (żydowska agencja, które zajmuje się m.in. poszukiwaniem niemieckich zbrodniarzy wojennych) nie dowiedział się niczego. Tajemniczy numer, jaki Bloodgood miał wytatuowany na nadgarstku, nie sposób było powiązać z nazistowskimi Niemcami.
Na plaży koło miasta Norfolk w Wirginii przez lata leżało coś, co przypominało wrak łodzi podwodnej, o której opowiadał Bloodgood. Okazało się, że to zardzewiała cysterna, która lata wcześniej zsunęła się z promu i która od dawna była używana przez dzieci do zabawy.
Pod koniec życia Bloodgood ciężko chorował, miał rozedmę. Zmarł w więzieniu, 4 sierpnia 2001 roku, na raka płuc.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze Bayernu przebrali się za robotników. I zrobili show!