Kowalczyk ma odmrożenia drugiego stopnia. Trenowała przy minus 25 stopniach

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / TOMASZ MARKOWSKI  / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
zdjęcie autora artykułu

Justyna Kowalczyk pokazała, że nawet wielkie mrozy jej niestraszne. Konsekwencje okazały się jednak dla niej dość bolesne.

W tym artykule dowiesz się o:

Justyna Kowalczyk wyjechała do Finlandii, aby w Lahti przetestować trasy, na których będzie rywalizować podczas lutowych mistrzostw świata. Plany polskiej biegaczki narciarskiej zmieniły się jednak z powodu ekstremalnych mrozów.

W nocy w niektórych zakątkach kraju temperatura spadała nawet do -42 stopni Celsjusza. Dlatego organizatorzy Pucharu Skandynawii odwołali piątkowy sprint. Kowalczyk jednak nie przestraszyła się zimy i pomimo przenikliwego mrozu poszła na trening.

To nie był najlepszy pomysł, czego dowodem jest zdjęcie, które Polka zamieściła na Twitterze. Okazuje się, że mróz w Lahti dał nieźle popalić naszej mistrzyni olimpijskiej.

- Delikatnie ujmując, bieganie w ubranku startowym (lycra) sprawdzianu przy -25 miłe nie jest. Odmrożenia (2 stopień) są. Do MŚ w Lahti się zagoi - pisze sportsmenka z Kasiny Wielkiej (pisownia oryginalna).

Odmrożenia drugiego stopnia są bardzo bolesne i niebezpieczne. W odmrożonych miejscach pojawiają się zasinienia i opuchlizna, a efektem tego mogą być długotrwałe obrzęki i przebarwienia.

W niedzielę Polka ma wystartować w Lahti w biegu stylem klasycznym.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się bawi Legia. Jędrzejczyk rozkręcił wesele u kolegi

Źródło artykułu: