Do groźnego incydentu doszło podczas wypadu integracyjnego Liverpoolu przed finałem LM w Atenach. Ówczesny menedżer LFC, Rafael Benitez, zabrał swoich podopiecznych na tor gokartowy. Kuyt ujawnił tę historię w rozmowie z "Four Four Two".
Holender nie chciał się ścigać, ponieważ zmagał się z drobnym urazem i wolał dmuchać na zimne. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że nawet stojąc z boku, wciąż groziło mu niebezpieczeństwo.
Tym, który mógł "wyłączyć" Kuyta z gry w finale Ligi Mistrzów, był Peter Crouch. - Stałem z trenerem w miejscu przeznaczonym do obserwowania wyścigu. Nagle - znikąd - wyłonił się Peter Crouch, który jechał prosto na mnie z prędkością 35 mil na godzinę (ok. 56 km/h - przyp. red.). I nie mógł zahamować! - wspomina zawodnik, który dziś występuje w Feyenoordzie.
Jak Holender uniknął zderzenia? - W ostatniej chwili udało mi przeskoczyć nad Peterem. A on uderzył w kartonowe pudełka, które leżały za mną. Brakło milimetrów, a moje kostki byłyby roztrzaskane na kawałki i w finale bym nie zagrał. Tymczasem "Crouchy" był blady jak ściana. Nie wiedział, co się dzieje - dodaje 36-latek.
Kop Favourite Dirk Kuyt Talks Nearly Being Run Over by Crouch & Names Greatest He's Ever Played With https://t.co/c8seN9mrOu
— 90min (@90min_Football) 4 stycznia 2017
Przypomnijmy, że w kadrze Liverpoolu był wówczas Jerzy Dudek. Polski bramkarz finał z Milanem obejrzał jednak tylko z ławki rezerwowych. Kuyt zagrał od pierwszego do ostatniego gwizdka i zdobył bramkę. Crouch pojawił się na murawie w 78. minucie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Sagana rozpiera energia. Zobacz, co wyprawiał na rowerze