Tak Kowalczyk zareagowała na wieści o Johaug. To zdjęcie mówi wszystko

Newspix / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk
Newspix / Sebastian Borowski / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk

Wpadka dopingowa Therese Johaug to temat numer jeden w polskich i norweskich mediach. W organizmie 28-letniej biegaczki narciarskiej wykryto śladowe ilości costebolu, który jest sterydem anabolicznym.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jestem załamana i zrozpaczona - przyznała Therese Johaug, która stwierdziła, że ten środek znalazł się w jej organizmie, ponieważ smarowała poparzone usta kremem Trofodermin.

Zobacz więcej: Therese Johaug złapana na dopingu!

Kiedy informacja o Johaug ujrzała światło dzienne, kibice i dziennikarze znad Wisły czekali z niecierpliwością na reakcję Justyny Kowalczyk. Mistrzyni olimpijska - przebywająca obecnie w Hiszpanii - skomentowała aferę na Twitterze. Wcześniej została "zbombardowana" wiadomościami od kibiców.

- Dobiegać treningu po górach spokojnie nie dajecie. Telefon prawie rozładowaliście samymi powiadomieniami - napisała Kowalczyk z przymrużeniem oka.

Chwilę później dorzuciła kolejny wpis. Tym razem ze zdjęciem kremu, który stosowała Johaug. Widać na nim wyraźnie, że to środek dopingujący.

- Ładne opakowanie tej maści - zaznaczyła, w lekko złośliwym tonie, Kowalczyk.

Wcześniej jeden z kibiców poradził Kowalczyk, aby uważała na kremy do ust. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego odpowiedziała krótko, wrzucając samą ikonę z językiem.

Polska biegaczka pokazała także wpis, jaki zamieściła fińska biegaczka, Aino Kaisa Saarinen. Również ona pokazuje, że nie może być mowy o przypadku. - Z ciekawości poszłam do apteki, żeby zobaczyć, jak wygląda ta maść. Czy można zażyć ten lek przez pomyłkę?

Polska zawodniczka również ma na swoim koncie wpadkę dopingową. To było na MŚ w Oberstdorfie w 2005 r. Testy antydopingowe wykazały obecność deksametazonu.

Biegaczka tłumaczyła, że pod nieobecność lekarza w kadrze zażywała zwykłe leki na ból ścięgna Achillesa. Została za to ukarana dwuletnią dyskwalifikacją, którą skrócono do sześciu miesięcy.

- Doskonale to pamiętam. Karę odbyłam. A o "swoim" sportowym lekarzu wtedy nawet nie mogłam pomarzyć - wyjaśniła na Twitterze Kowalczyk tym, którzy zaczęli jej to wypominać.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Juventus ściągnął do siebie 10-latka. „Nowy Messi”

Źródło artykułu: