Gdy komentował mecz, na miasto spadały rakiety. Ujawnił, co zrobił

PAP/EPA / Yevhen Titov / YouTube/ Komentator Paweł Posochow / atak na Charków / Paweł Posochow
PAP/EPA / Yevhen Titov / YouTube/ Komentator Paweł Posochow / atak na Charków / Paweł Posochow

Paweł Posochow komentował mecz Valencii z Villarealem w serwisie Megogo. Komentator pracował zdalnie z Charkowa. W trakcie spotkania jego miasto zostało ostrzelane rakietami przez Rosjan. Na moment musiał przerwać pracę.

We wtorek 2 stycznia odbył się mecz LaLigi z udziałem Valencii, która pokonała Villarreal w derbach (3:1). Ten mecz został pokazany w serwisie Megogo, który jest oficjalnym nadawcą ligi hiszpańskiej na Ukrainie.

Spotkanie komentował Paweł Posochow. Ukrainiec pracował zdalnie ze swojego mieszkania w Charkowie. Chwilę po tym, jak mecz się rozpoczął, mężczyzna przeżył chwile grozy.

Miasto, w którym mieszka, zostało ostrzelane rakietami przez Rosjan. Atak miał jednak miejsce w inną części miasta niż ta, w której przebywał Posochow i skąd nadawał. Eksplozje były jednak bardzo słyszalne.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polak wymiata! Jego triki to prawdziwa maestria

Komentator na chwilę odszedł od stanowiska pracy. Jego kolega Serhij Łukjanienk na Telegramie opowiedział, jak zachował się Posochow.

"Komentowanie na Ukrainie to zrobienie sobie przerwy w trakcie meczu nie dlatego, że trzeba złapać oddech, ale dlatego, że za oknem słychać wybuchy rakiet. Paweł zastanawiał się, czy komentować dalej, czy pobiec do dziecka i ogólnie sprawdzić, czy wszystko jest w porządku z mieszkaniem. Na szczęście syn spokojnie oglądał bajki i nic nie zauważył" - przekazał.

Dodajmy, że we wspomnianym spotkaniu cegiełkę do zwycięstwa Valencii dołożył Ukrainiec Roman Jaremczuk. 28-latek otworzył wynik spotkania już w czwartej minucie meczu (relacja dostępna jest pod TYM LINKIEM).

Przypomnijmy, że 24 lutego 2022 roku Rosja w barbarzyński sposób napadła na Ukrainę. Wojna trwa już prawie dwa lata.

Zobacz także:
Boniek rzuca nowe światło na ucieczkę Sousy