Finały NBA przyciągają na trybuny w halach światowe gwiazdy sportu oraz showbiznesu. Na ostatnich meczach drużyn z Miami i Denver obecni byli np. Neymar, Vinicius Junior czy Shakira. Wśród celebrytów znalazł się też Conor McGregor, który "zmuszony" był do pokazania swoich umiejętności sportów walki.
Irlandczyk został wyzwany na pojedynek przez maskotkę Miami Heat, Burnie'ego. Zawodnik MMA podjął rękawicę i od razu przeszedł do rzeczy. Biedny Burnie nie wytrwał długo w konfrontacji z utytułowanym rywalem. McGregor wyprowadził bowiem szybko lewy sierpowy i Burnie padł jak długi.
Byłemu mistrzowi UFC było mało i postanowił jeszcze upewnić się, że jego przeciwnik został znokautowany, więc dołożył mu kolejny cios, gdy ten już leżał na parkiecie. Po hali poniósł się pomruk zaskoczenia i zdziwienia tak szybkim oraz konkretnym rozwojem spraw. Można się nawet zastanawiać, czy McGregor nie przesadził, bo oba ciosy wyglądały dość wiarygodnie.
Należy jednak pamiętać, że nikt tak nie potrafi zadbać o show i całą jego otoczkę, jak Amerykanie. Oni są wręcz mistrzami w reżyserowanych akcjach i tak też było w tym przypadku.
Zobacz również:
Niezwykła przyjaźń Muchovej z wielką gwiazdą
Stało się! Polski bramkarz wziął ślub z influencerką
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap