Reprezentant Niemiec wywołał skandal. Zwyzywał kibica

Getty Images / Christian Kaspar-Bartke / Na zdjęciu: Antonio Ruediger
Getty Images / Christian Kaspar-Bartke / Na zdjęciu: Antonio Ruediger

Afera w Niemczech z udziałem Antonio Ruedigera. Piłkarz na lotnisku we Frankfurcie odmówił złożenia autografu i obraził kibica. Teraz wyjaśnił, skąd wzięło się u niego takie zaskakujące zachowanie.

W tym artykule dowiesz się o:

Sprawa ujrzała światło dziennie za pośrednictwem TikToka. W tej aplikacji jeden z użytkowników umieścił nagranie, na którym widać, jak Antonio Ruediger zaczepiony na lotnisku i poproszony o złożenie czterech autografów nie tylko odmawia, ale też obraża osobę, która chciała jego podpisy.

Niemiec najpierw stwierdził, że człowiek, który go zaczepił to fajny facet, ale się go boi. - Nie jesteś fanem, jesteś sprzedawcą - cytuje piłkarza t-online.de. - Szkoda, że tak mnie określasz, nie znasz mnie - miał usłyszeć w odpowiedzi. Później natomiast w kierunku osoby proszącej o autograf Ruediger rzucił hasło "spasti", co można przetłumaczyć jako "świr", "głupek" czy "głąb".

Jak donosi RTL, użytkownik, który zamieścił w Internecie nagranie miał przekonywać, że osoba prosząca Ruedigera o autograf była uprzejma i reakcja piłkarza miała być niezrozumiała. Dodać należy, że według relacji autora nagrania, miał on zostać odepchnięty przez obrońcę reprezentacji Niemiec i Realu Madryt, a następnie miał on zażądać usunięcia wideo.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przepiękny gol Polaka na Islandii. Bramkarz był bez szans

- Popełnił błąd - mówił na konferencji prasowej legendarny Rudi Voeller, dyrektor sportowy Niemieckiego Związku Piłki Nożnej przed spotkaniem towarzyskim Niemców z Ukrainą. Dodał on, że podczas czwartkowego publicznego treningu reprezentacji, Ruediger rozdał mnóstwo podpisów i bez problemów pozował do wspólnych zdjęć.

Na łamach "Bilda" stanowisko w sprawie zajął też sam zainteresowany. - Autografy i selfie dla fanów, którzy proszą o nie grzecznie i z szacunkiem, chętnie i w każdej chwili. Czasami jednak to idzie za daleko. Poza tym, ciągłe filmowanie bez wyrażenia mojej zgody, co uważam za niegrzeczne, było w tym momencie trochę irytujące. Mimo to nie powinienem był tak zareagować. Przepraszam za to - wyjaśnił piłkarz.

Niegdyś podobna sytuacja dotyczyła... Roberta Lewandowskiego. Podstawowa różnica polegała na tym, że Polak nikogo nie obraził, ale był wyraźnie zirytowany na prośby jednego z kibiców, który chciał, by "Lewy" podpisał mu koszulkę. "Znowu? Ostatni raz wam podpisuję" - mówił reprezentant Polski. On również został nagrany, a wideo trafiło do sieci.

W komentarzach pod nagraniem można przeczytać różne opinie, ale dwie z nich zwracają uwagę na problem z ludźmi, którzy upodobali sobie handlowanie autografami. "Codziennie przychodzi ten sam gość i chce autograf, a później sprzedaje go na Allegro". Inny użytkownik napisał z kolei: "Ludzie tu chodzi o to, że typ pewnie któryś raz podchodzi z koszulką żeby sprzedać i zgarnąć kasę. Lewy bardzo dobrze mówi".

Czytaj również:
Peszko szaleje! Ma propozycję dla Lewandowskiego
Wiemy, ile zarobi Marciniak za finał LM

Źródło artykułu: WP SportoweFakty