Długo czekali na powiększenie swojej rodziny. Najpierw był wielki dramat, gdy Anna Lewandowska poroniła. Zadawali sobie pytanie dlaczego tak się stało. Próbowali to jakoś sobie wytłumaczyć. Z biegiem czasu jednak wszystko się ułożyło.
W życiu Anny i Roberta Lewandowskich pojawiły się dwie córki: Klara i Laura. Tata jest z nich niesamowicie dumny. Patrzy jak dorastają i odnajdują się w świecie. Najpierw w Monachium, teraz w Barcelonie.
- Patrzę jak dorastają, jak też działa na nich ta zmiana kultury, zmiana języka, jak się uczą i wszystko łapią - przyznał na antenie TVN. - Zazdroszczę im tego, że na starcie już mają taką możliwość nauki języków i mówienia w tych językach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bajeczny gol 17-latka z Legii
- Jestem dumny z nich, że tak fajnie się odnajdują, że są tak otwarte. Cieszą się w miejscu, w którym są - dodał.
Prowadzący wywiad zapytał, na jakie poświęcenia jest "Lewy" gotowy w zabawie z córkami. Okazuje się, że do wielu, ale na jedno zdecydować się nie może. - Paznokci nie dałem sobie jeszcze pomalować, tego nie, jakoś od tego uciekam - wyznał.
Sam Lewandowski ojca stracił szybko, bo w wieku zaledwie 16 lat. - Ten mój wiek, gdzie dorastałem i tak naprawdę chłonąłem wszystko, co mi świat oferował, przeżyłem praktycznie bez ojca - wspomniał.
- Bardzo często myślę o tacie. Tak naprawdę nie zdążył zobaczyć ani jednego mojego meczu w profesjonalnej karierze. To na pewno będzie mnie bolało, jakie byłoby to uczucie, jeśli tata chociaż raz zobaczyłby mecz na wielkim stadionie - dodał.
A jakim ojcem sam stara się być dla Klary i Laury? Zdradził, co dla niego jest najważniejsze w kontakcie i w wychowaniu córek.
- Staram się pokazywać moim córkom wzór ojca chyba taki, jaki ja chciałbym mieć. Takim wzorcem, że przede wszystkim jak będę starszy, jak moje dzieci będą miały swoje życie, to zawsze będą chciały do mnie przyjechać porozmawiać i przede wszystkim spędzić czas - opowiedział.
Zobacz także:
Robert Lewandowski odsłania kulisy dramatu. Grał wówczas na wielkim turnieju
Lewandowski znika, Benzema błyszczy. Czyli prawda o wielkich meczach