Snookerzysta Jack Lisowski w pierwszej rundzie mistrzostw świata mierzył się z Matthew Stevensem. Lisowski był faworytem tego spotkania i ostatecznie pokonał Walijczyka 10:8. To jednak nie samo spotkanie wzbudziło najwięcej emocji.
Lisowski, którego dziadek pochodził z Ukrainy, już okazywał wsparcie dla kraju swoich przodków. Nosił przypinkę z ukraińską flagą podczas Gibraltar Open jako gest wparcia. Zawodnik również podczas mistrzostw świata chciał wystąpić z flagą, ale World Snooker Tour zabronił mu tego.
"Jako międzynarodowa federacja sportowa, zawsze kierowaliśmy się zasadą politycznej neutralności. Również i teraz naszym celem jest, by mistrzostwa świata nie były używane jako platforma polityczna" - tłumaczyła się federacja w specjalnym oświadczeniu. "Nasze myśli i modlitwy są przy ludziach, którzy cierpią ze względu na obecny konflikt w Ukrainie" - dodała federacja, jednocześnie nie wskazując z czyjej winy konflikt wybuchł.
Zawodnik skontrował zachowanie federacji w rozmowie z BBC - Każdy w tym pokoju zgodziłby się, że wspiera Ukrainą, więc dlaczego do cholery nie mogę tego ubrać - powiedział. - Próbowałem to ubrać, ale powiedzieli mi, że nie mogę jeśli nie jestem Ukraińcem - wyjaśnił.
- Mam trochę ukraińskiej krwi w sobie, ale nie było to wystarczające, więc zdjęli mi przypinkę z kamizelki - zakończył z rozżaleniem zawodnik.
Czytaj więcej:
Trybuny w barwach Ukrainy. Zdumiewające, co zrobili Rosjanie
Ukraina będzie grać w Polsce