Polscy skoczkowie polecą na igrzyska "w ciemno". Zapadła ostateczna decyzja

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Kamil Stoch
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Jest możliwość, aby kilka miesięcy przed igrzyskami olimpijskimi przetestować obiekt i warunki panujące w Chinach. Jak czytamy w TVP Sport, PZN zrezygnował z takiej opcji i za tą decyzją przemawia kilka argumentów.

Na początku lutego 2022 roku rozpoczną się zimowe igrzyska olimpijskie w Pekinie. Z polskich sportowców największe szanse na medale mają przede wszystkim skoczkowie narciarscy. Problem w tym, że kompletnie nie znają skoczni, na której będą rywalizować w Chinach.

W poprzednim sezonie odwołano Puchar Świata w Zhangjiakou, który byłby świetnym testem przedolimpijskim. W nadchodzących zmaganiach pojawi się opcja, aby sprawdzić chiński obiekt, ale tylko za sprawą zawodów Pucharu Kontynentalnego.

Pierwszy problem jest taki, że będzie się on pokrywać z Pucharem Świata w Wiśle. Nie ma zatem opcji, że PZN odpuści zawody na własnym terenie i wyśle najlepszych zawodników do Zhangjiakou. Był jednak pomysł, aby posłać tam słabszych skoczków lub kobiecą kadrę, aby zebrali jak najwięcej informacji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"

Dziś już wiadomo, że do Chin nikt z Polski nie poleci. Okazuje się, że taka operacja wiązałaby się z wieloma problemami.

- Analizowaliśmy wszystkie za i przeciw. I wyszło nam, że przeciw jest więcej. To armagedon logistyczny. Zacznijmy od obowiązkowej kwarantanny po przylocie – 6 lub 8 dni. Żeby tam dolecieć, konieczny jest czarter z Frankfurtu n. Menem. Aklimatyzacja? Każdy to już zna i umie z nią poradzić. I teraz ostatnia sprawa: niechby tylko ktoś otrzymał tam pozytywny wynik. Tracimy go wtedy pewnie na kilka tygodni sezonu - mówi w TVP Sport Jan Winkiel, sekretarz PZN.

Od razu nasuwają się obawy, że brak znajomości obiektu i warunków panujących w Chinach może się źle odbić na wynikach skoczków. PZN jednak się o to nie martwi z kilku powodów.

Przede wszystkim testy w grudniu niewiele by dały, skoro igrzyska olimpijskie odbywają się w lutym. W dodatku większość skoczków przyleci do Chin bez wcześniejszych testów, dzięki czemu szanse będą wyrównane.

Warto także pamiętać, że w 2014 roku Kamil Stoch w Soczi zdobył dwa złote medale, choć wcześniej nie miał okazji przetestować tamtejszej skoczni. Dlatego decyzja PZN nie powinna nikogo niepokoić.

To wyglądało bardzo źle. Piotr Żyła zabrał głos >>

Sensacyjny koniec kariery w polskich skokach. Komentarz Kruczka >>

Źródło artykułu: