Skoki narciarskie. Puchar Świata w Wiśle 2019. Adam Małysz o wytycznych Telewizji Polskiej. "Trudno jest negocjować"

Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: Adam Małysz
Newspix / Rafał Rusek / Na zdjęciu: Adam Małysz

Zbyt wczesna pora zawodów i ekstremalna data ich rozegrania - tak trudnych konkursów w Wiśle jeszcze nie było. - Nie jest tajemnicą, że u nas do godz. 13 zawsze jest najgorsza pogoda - mówi Adam Małysz. Telewizja rządzi się jednak swoimi prawami...

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę, kiedy konkurs odbywał się wieczorem, warunki były trudne, ale do zniesienia. Zamieszały wynikami, co w skokach jest niestety normą. Tymczasem w niedzielę pogoda storpedowała zawody. Druga seria była względnie sprawiedliwa, ale pierwsza stanowiła swego rodzaju kuriozum. Na domiar złego, po niepewnym lądowaniu, upadł Piotr Żyła. Groźna wywrotka sprawiła, że kibice w Wiśle wstrzymali oddech.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Udałoby się uniknąć fatalnych warunków, gdyby niedzielny konkurs odbył się później?

Adam Małysz, dyrektor w PZN: Trudno powiedzieć jednoznacznie, ale nie jest tajemnicą, że w Wiśle do godziny 13 zawsze jest najgorsza pogoda. Przychodzą fronty i można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że byłoby lepiej, gdyby konkurs odbył się np. po 15.

Efekty pracy Doleżala już widać. Kamil Stoch jeździ zdecydowanie szybciej >>

Agnieszka Baczkowska, szefowa zawodów, powiedziała, że gdyby decydowały wyłącznie kwestie sportowe, zawody odbyłyby się później.

Myślę, że to prawda. Dostaliśmy takie wytyczne z telewizji. Trudno jest to negocjować. Tym bardziej że po południu telewizja transmitowała Eurowizję Junior.

Próbował pan przekonać TVP, że poranne zawody nie są najlepszym pomysłem?

Nie mogę zajmować się wszystkim. Są od tego osoby w Polskim Związku Narciarskim. Na pewno rozmowy miały miejsce, ale mnie przy nich nie było.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Adam Małysz ministrem sportu? Andrzej Duda zabrał głos



Oglądał pan Eurowizję?

Nie. Nie dotarłem jeszcze do domu, kiedy się zaczynała.

Jeśli przez wzgląd na to wydarzenie zawody odbyły się w niekorzystnym terminie, należy zastanowić się, czy warto było narażać zdrowie zawodników. Oczywiście, przy katastrofalnych warunkach skoków nie będzie, ale nagłe powiewy wiatru zawsze są niebezpieczne. To sport wysokiego ryzyka.

I zapewne komuś się za to dostanie, bo FIS potem wytyka sprawy, które były nie tak. Tutaj jednak większa obawa była o przygotowanie skoczni. Warunki nie sprzyjały.

Jest więc sens organizowania zawodów 23 listopada? To oszukiwanie natury.

Z drugiej strony są małe szanse, że Wisła dostanie organizację konkursów w innym terminie. Jest tyle kandydatur, że początek sezonu to jedyny termin, na który możemy sobie pozwolić. Prawie nigdzie w Europie nie ma śniegu. Kiedy negocjowaliśmy organizację konkursów w Wiśle, mówiliśmy o możliwości zorganizowania tutaj prologu. To spodobało się FIS i poszli tym tropem. To jedyna data, kiedy możemy być pewni, że Puchar Świata w Wiśle będzie organizowany. Inny termin graniczy z cudem.

Plus i minus weekendu. Mógł nie wrócić, a wygrał >>

Jak obecnie wygląda sytuacja Piotra Żyły? Badanie tomografem nie wykazało nieprawidłowości, zawodnik pojedzie na kolejne konkursy w Ruce. To oznacza, że temat upadku jest zakończony?

Tak, myślę, że możemy go zamknąć. Oczywiście jest poobijany. Ma problem z ranami na twarzy, ale to jest twardziel. Zresztą wszyscy widzieliśmy jego zachowanie. Po upadku nie chciał nawet iść do karetki. To już sporo mówi.

Źródło artykułu: