W niedzielnym konkursie w Predazzo, w swoim 169. starcie w PŚ w skokach narciarskich, Kubacki wreszcie wywalczył miejsce na najwyższym stopniu podium. Przerwał serię sześciu kolejnych zwycięstw Japończyka Ryoyu Kobayashiego i dał Polsce pierwszą wygraną w sezonie 2018/2019.
- Mistrzowska klasa - tak kilka minut po zakończeniu zawodów rozmowę z Kubackim rozpoczął reporter TVP Sport Sebastian Szczęsny. - Nie zgodziłbym się, że taka mistrzowska, przez ten telemark w pierwszej serii - zaczął przekornie 28-letni zawodnik. - Oba skoki były bardzo dobre i jestem z tego zadowolony, tylko ten telemark jest dla mnie taką szpilą. Lądowanie w drugiej serii było już dużo ładniejsze - dodał.
Po swoim pierwszym skoku Kubacki zachwiał się i przez to sędziowie obniżyli mu noty, przyznając od 16 do 18 punktów. W rundzie finałowej nasz reprezentant popisał się już pięknym telemarkiem. Za skok dostał jedną ocenę 18,5, jedną 19, dwie 19,5, a sędzia Martino de Crignis z Włoch dał mu nawet 20.
- Moja metoda małych kroczków i wreszcie jest to upragnione pierwsze miejsce - podkreślił zawodnik Wisły Zakopane. - Widziałem wyniki po 1. serii (Kubacki miał po niej przewagę 1,8 punktów nad niesamowicie skaczącym w ostatnich tygodniach Kobayashim - przyp. WP SportoweFakty), ale jak ja mogę kalkulować? Jeżeli chodzi o matematykę, mogę na skoczni liczyć tylko na siebie i tego się trzymałem - podsumował.
- Gdy w drugiej serii po wyjściu z progu zobaczyłem zieloną linię wiedziałem już, że spokojnie ją "przeniosę" - zdradził w rozmowie z TVP Sport skoczek, który bardzo długo, bo aż 10 lat, czekał na premierowe zwycięstwo w Pucharze Świata. W cyklu zadebiutował 16 stycznia 2009 roku w Zakopanem.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Przygoński będzie atakować podium. "Mała strata, ale i potężny rywal za plecami"