Kot podkreśla, że z jego zdrowiem wszystko jest w porządku. - Nic mnie nie boli. W poniedziałek dowiem się, jak to wygląda. Lewa strona pewnie będzie dość mocno obita, kości i stawy są jednak całe. Wszystko okaże się rano. Jeżeli będę w stanie normalnie funkcjonować, to wracam do treningu - zapowiada Polak w rozmowie z TVP Sport.
I przyznaje, że sam jest sobie winien. - Za długo chciałem ciągnąć skok - wyjaśnia. - Przed lądowaniem tyły nart odbiło od zeskoku. Nie byłem na to przygotowany. Lewa narta zakantowała i to wybiło mnie z rytmu. Nie było już wówczas szans ustać tego skoku. Później broniłem się przed kontuzją.
Rywalizacja w Titisee-Neustadt toczyła się w trudnych warunkach. Start konkursu przekładano, organizatorom przeszkadzał deszcz, a skoczkom - wiatr. Ostatecznie rozegrano jedną serię. Kot jako jedyny z Polaków nie zdobył na niemieckiej skoczni pucharowych punktów. Wygrał Richard Freitag, który umocnił się na czele klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
ZOBACZ WIDEO 9-letni Polak podbija świat skoków narciarskich. W Europie nie ma sobie równych!