Stefan Kraft nie miał sobie równych w piątkowym konkursie lotów narciarskich. Austriak triumfował z dużą przewagą nad Andreasem Wellingerem i Markusem Eisenbichlerem. Kamil Stoch zajął piątą lokatę i stracił do Krafta punkty w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
23-latek ma przewagę nad Polakiem w wysokości 86 punktów, a do zakończenia sezonu pozostał tylko jeden indywidualny konkurs. Stoch zdaje sobie sprawę, że dogonienie rywala jest wręcz nierealnym zadaniem.
- Przewaga jest już zbyt duża. Stefan skacze bardzo dobrze i życzę mu wszystkiego dobrego. Nie chcę czekać na jego błąd, tylko robić to, co do mnie należy przez kolejne dwa dni - powiedział w rozmowie z serwisem skijumping.pl.
- Nie ustrzegłem się błędów, moje oba skoki były bardzo mocno spóźnione. Przez to brakowało mi też prędkości w końcowej fazie lotu, czyli tam, gdzie jest najważniejsza. Ale zrobiłem co w mojej mocy, aby latać tutaj jak najdalej. Piąte miejsce jest i tak bardzo dobrym wynikiem - dodał Stoch.
ZOBACZ WIDEO Włodzimierz Szaranowicz dla WP SportoweFakty: Skoki Polaków były jak z matrycy
Nasz zawodnik zdradził, że miał pewne problemy z pozycją dojazdową, przez co jego prędkości na progu nie były najwyższe.
- Nie mogę znaleźć dobrego czucia, takiego luzu. Jest to pewnie też spowodowane emocjami, ale i rozbieg jest inny niż był w Vikersund. Są naturalnie zalodzone i jest bardzo nierówno, mam z tym problem - wyznał.
W sobotę Stoch wraz z kolegami z kadry będzie walczyć w konkursie drużynowym. - Nie zamierzam rokować i przewidywać, która drużyna będzie dla nas najgroźniejsza. Naszym zadaniem jako zawodników jest skupienie się tylko na własnej pracy i oddawaniu najlepszych skoków. A to potrafimy, naprawdę skaczemy bardzo daleko - zakończył.