Maciej Kot: Z radością poczekajmy

Zakopiańczyk cieszy się ze swojej i kolegów formy, ale przestrzega przed huraoptymizmem. Polacy w konkursie drużynowym zdecydowanie uplasowali się przed Niemcami i Norwegią.

Podopieczni Łukasza Kruczka i Macieja Maciusiaka zdominowali piątkową rywalizację na skoczni narciarskiej im. Adama Małysza (HS 134). Biało-Czerwoni oddawali zdecydowanie najdłuższe i najpiękniejsze skoki i zasłużenie sięgnęli po triumf w konkursie drużynowym.
[ad=rectangle]

Obserwując zachowanie Polaków po skokach nie było po nich widać szaleńczej radości. - Kiedy przychodzą zawody w Polsce, są dodatkowe emocje, ale takie pozytywne. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę ze swojej siły dlatego na spokojnie realizowaliśmy plan - przyznał Maciej Kot.

Obserwując czwartkowe i piątkowe skoki można było mieć wrażenie, że przeżywamy deja vu. Podobnie jak przed rokiem Polacy przewyższali formą większość zawodników. W późniejszej części lata tak rewelacyjnie już nie było, a największe kłopoty przyszły w pierwszych dwóch periodach zimowych. - W zeszłym sezonie początek też był bardzo dobry. Dlatego też z wnioskami jeszcze poczekajmy. To na razie sezon letni, część większego planu na zimę. Te skoki potwierdzają jednak, że idziemy w dobrym kierunku. Jestem umiarkowanym optymistą i realizuje to co do mnie należy - tonował nastroje zakopiańczyk.

Podstawą zawodów drużynowych jest równa forma skoczków z jednego kraju. Dobitnie pokazali to Biało-Czerwoni. W pierwszej serii cała czwórka lądowała w okolicach 125 metra, by w drugiej serii dołożyć jeszcze po około 5 metrów. - W drużynie chodzi o to, aby każdy oddawał swoje najlepsze, równe skoki i dzisiaj to zrealizowaliśmy. Może zdarzają się jeszcze błędy, ale forma jest dosyć ustabilizowana - przyznał siódmy skoczek konkursu olimpijskiego na skoczni normalnej w Soczi.

Na skutek słabszych wyników w poprzednim sezonie Maciej Kot trafił do grupy B. Razem z nim pierwszą reprezentację opuścił Dawid Kubacki. Tym samym podopieczni Macieja Maciusiaka zyskali dwóch medalistów mistrzostw świata z Val di Fiemme z 2013 roku. - Po zmianie grupy bardziej się wyrównały. Pojawiła się większa rywalizacja, bo trwa walka o to, by znaleźć się w pierwszej drużynie - zakończył swoją wypowiedź Kot.

W sobotę Polacy będą chcieli potwierdzić swoją formę w konkursie drużynowym. Początek zmagań w Wiśle-Malince o godzinie 20:15.

Źródło artykułu: