Jan Szturc: Trzeba uszanować wynik Polaków

Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik
Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik

[tag=3826]Jan Szturc[/tag] zdaje sobie sprawę z tego, że oczekiwania wobec naszych skoczków były ogromne. Podkreśla jednak, że w konkursie drużynowym stanęli na wysokości zadania i wynik Polaków trzeba uszanować.

- Po cichu liczyłem na medal. Drużynowy konkurs rządzi się swoimi prawami. Na mistrzostwach świata wiatr sprawiał niektórym zawodnikom sporo problemów. Duże znaczenie miały pomiary, szczególnie, że podmuchy były z różnych stron. Przeważnie skoczkowie otrzymywali punkty minusowe. Nie zawsze odzwierciedlały one to, co faktycznie dzieło się na skoczni. Konkurs został jednak przeprowadzony optymalnie. Choć przy fantastycznym skoku Freunda było widać, że kiedy otrzymał zielone światło, w pomiarach dół skoczni świecił się na czerwono. Niemiec świetnie to wykorzystał. Nie ustał próby, ale dobrze, że nie skończyło się to dla niego gorzej. Zadecydowano o obniżeniu belki i potem przy niewielkich prędkościach trudno było daleko skoczyć - wspomina pierwszy trener Adama Małysza.
[ad=rectangle]
Jeśli chodzi o Biało-Czerwonych, Szturc podkreśla, że poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko. Szczególnie po igrzyskach olimpijskich oraz ostatnich mistrzostwach światach. - Apetyty były dużo większe. Jednak po miejscach w dziesiątce Janka Ziobry i Piotrka Żyły, trzeba uszanować wynik Polaków - podkreśla szkoleniowiec.

Ekspert zaznacza, że skoczkowie przyzwyczaili nas do medali na mistrzostwach świata - poczynając od Małysza, a na konkursach drużynowych kończąc. Mimo braku krążków po konkursach indywidualnych, brąz w zawodach drużynowych trener nazywa wisienką na torcie. - Chłopcy stanęli na wysokości zadania. Niewiele brakło do srebra - podkreśla.

Niektórzy po kiepskim początku sezonu zaczęli mówić o kryzysie w polskich skokach. Głosy spotęgował brak medalu w konkursach indywidualnych. - To się wzięło stąd, że od początku sezonu Kamil Stoch przechodził kontuzję. Nie startował praktycznie do połowy cyklu. Kiedyś między liderem kadry, Adamem Małyszem a pozostałymi zawodnikami była przepaść. Teraz skoczkowie starali się łatać powstałą lukę, jednak ciężar odpowiedzialności był duży, oczekiwania były większe. Jest jeszcze za wcześnie, aby podsumować sezon. Do końca pozostało trochę czasu. Dopiero wtedy będzie można wszystko przeanalizować. Stwierdzenie o kryzysie jest jednak trochę przesadne, choć oczywiście porównując skoki naszych do tych z poprzedniego sezonu - nie jest tak dobrze, jak było. Łukasz Kruczek na pewno jednak wyciągnie wnioski. Czy to latem czy kolejnej zimy znowu będziemy się cieszyć z wyników naszych zawodników - kończy Szturc.

Źródło artykułu: