Wolny weekend od rywalizacji w Pucharze Świata 2024/25 PZN wykorzystał na organizację mistrzostw Polski. Po ostatnim Turnieju Czterech Skoczni, w którym 8. miejsce zajął Paweł Wąsek, to on był głównym faworytem.
Obecny lider naszej kadry nie zawiódł. Szczególnie w pierwszej serii popisał się znakomitym skokiem, osiągając 145 metrów. W drugiej serii zaprezentował się gorzej, ale 134,5 m pozwoliło mu utrzymać prowadzenie, dzięki czemu zdobył pierwszy w karierze złoty medal mistrzostw Polski.
Triumfował faworyt, a działo się za jego plecami
W rozmowie z WP SportoweFakty Jakub Kot, były skoczek, a obecnie ekspert, zgodził się z tym, że w Zakopanem nie doszło do niespodzianki pod względem końcowego triumfatora. - Pewnie wygrał ten, co miał wygrać. Patrząc realnie, zwyciężył obecny lider - przyznał.
ZOBACZ WIDEO: Siatkarz kandydował w wyborach do sejmu. "Nie chodziło o to, żeby się tam dostać"
Nasz rozmówca podkreślił również, że zmagania nie należały do najłatwiejszych. W końcu przekonał się o tym dobitnie z uwagi na rolę, którą pełnił podczas rywalizacji.
- Same zawody natomiast były ciężkie. Byłem asystentem delegata, działałem przy progu cały dzień i nie były to łatwe serie, łącznie z treningową. Wiatr kręcił, mieszał, dobrać belkę do tego wszystkiego też nie jest łatwo - zaznaczył Kot.
Na koniec zmagań Wąsek miał 16,4 pkt. przewagi nad drugim Kamilem Stochem. Za plecami końcowego triumfatora naprawdę się działo, bo, jak stwierdził nasz rozmówca, miejsce Stocha mógłby zająć nawet Piotr Żyła, który był 5.
- Finalnie zwyciężył faworyt, a potem walka o miejsca 2-5 była zacięta, bo drugi mógł być Piotr Żyła, Kamil Stoch i Aleksander Zniszczoł. Ta druga seria trochę namieszała - ocenił.
Niespodzianki? "U nas to bardziej na minus". Jeden Polak wyróżniony
W mistrzostwach Polski do rywalizacji przystąpili również zawodnicy zagraniczni. Trójka z nich uplasowała się nawet w pierwszej dziesiątce. 6. był Kazach Ilja Mizernych, wyprzedzając m.in. Dawida Kubackiego, 8. jego rodak Danił Wasiljew, a 10. Słowak Hektor Kapustik.
To właśnie ta trójka wywarła pozytywne wrażenie na Kocie. - Myślę, że pewną niespodzianką są reprezentanci Kazachstanu, którzy naprawdę fajnie skakali. Hektor Kapustnik ze Słowacji, młodziutki chłopak, też zajął wysokie miejsce, więc tych zagranicznych trzeba pochwalić.
Niestety pozytywnie nie zaskoczyli Biało-Czerwoni. Nasz rozmówca zwrócił uwagę, że forma naszych reprezentantów nie napawa optymizmem.
- U nas to bardziej na minus. Widzimy chociażby formę Andrzeja Stękały, Jana Habdasa - przyznał.
Jednak były skoczek wyróżnił jednego z Polaków. - Można pochwalić Mateusza Gruszkę z AZS-u, który nie jest w kadrze, trenuje na własną rękę, z najlepszymi nie powalczy, ale miejsce 11., z samych Polaków 8. Trzeba docenić, bo takie roczniki najbardziej tracimy. Ktoś jest poza kadrą, nie ma sponsora, trenuje na własną rękę, nie jest mu łatwo i za chwilę kończy, a być może za rok, dwa czy trzy będzie w stanie się odbić - podsumował jego występ.
Żyła czy Stoch? Będzie walka o miejsce
Thomas Thurnbichler na antenie TVP Sport przekazał, że w składzie na kolejne zmagania w ramach Pucharu Świata znajdą się Wąsek, Kubacki, Zniszczoł oraz Jakub Wolny. Pozostało zatem jedno wolne miejsce, na które szanse mają przede wszystkim Stoch i Żyła.
- Pytanie, jaki jest plan. Kwalifikacje są w piątek, więc czy kadra chce jeszcze coś skoczyć w Zakopanem i po tym treningu będzie ostateczny skład, bo tu chodzi o walkę Piotrka z Kamilem, czy już nie planują skakać i inaczej to rozstrzygną - zastanawiał się Kot, któremu przekazaliśmy informację o nadchodzącym składzie Biało-Czerwonych.
- To jest bardzo ciekawe. Realnie w grze są tylko oni, Kamil tym drugim miejscem zgłosił akces, że trzeba go wziąć pod uwagę, przez co Thomas Thurnbichler ma ból głowy - dodał.
Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że wynik Stocha w Zakopanem sprawił, iż nie ma jeszcze ostatecznej decyzji. W innym przypadku, zdaniem byłego skoczka, wszystko byłoby jasne.
- Zakładam, iż gdyby ułożyło się to tak, że na pierwszych miejscach byliby jego zawodnicy, a Stoch szósty, to pewnie tematu by nie było. Skoro był drugi, to nie możemy go skreślić. Żyła jak to Żyła, nie skacze źle, jak się zmobilizuje, pokazuje dobre skoki. Tu będzie ciekawy pojedynek Żyła kontra Stoch i pytanie, czy to rozstrzygnie się jeszcze na skoczni, czy dokonają tego między sobą trenerzy - przyznał Kot.
Ostateczny skład naszej reprezentacji na nadchodzące zmagania mamy poznać na początku tygodnia. Wówczas jasne stanie się, który z weteranów za tydzień nie będzie miał możliwości zaprezentowania się przed własną publicznością.
Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty