W niedzielne popołudnie (poranek czasu amerykańskiego) 50 zawodników przystąpiło do ostatniego akcentu rywalizacji w Lake Placid - konkursu indywidualnego. Kwalifikacje do zmagań zostały odwołane już w piątek, bo lista zgłoszeń była na tyle wąska, że niepotrzebne było rozgrywanie dodatkowej serii.
Jako pierwszy z reprezentantów Polski na belce usiadł Paweł Wąsek. Niestety, jego próba była dokładnym odzwierciedleniem jego aktualnej formy. Próba na 86 metrów była najsłabsza w całej stawce. Chwilę później z progu skoczni odbił się Kamil Stoch. Jego próba (117,5 m) nie zachwyciła, ale to wystarczyło, aby - w odróżnieniu od soboty - awansować do finałowej serii.
A tuż po Stochu ruszył Piotr Żyła. Podczas tego weekendu miał już przebłyski na skoczni w USA i skok w pierwszej serii był kolejnym. 125 metrów, wysokie noty, ponad trzy punkty rekompensaty za wiatr - to wszystko sprawiło, że długo znajdował się na prowadzeniu, a na półmetku zajmował trzecie miejsce.
Po raz kolejny kiepsko spisał się Dawid Kubacki, bo nie dofrunął nawet do punktu konstrukcyjnego. 114,5 metra wystarczyło jednak, aby otrzymać szansę na jeszcze jeden skok w niedzielę. Znów na bardzo dobrym poziomie zaprezentował się Aleksander Zniszczoł - nowy lider polskiej kadry osiągnął 124,5 metra, miał przy tym dość korzystne warunki, co przełożyło się na dziewiąte miejsce po pierwszej serii.
Wszystko wskazywało na to, że walkę o wygraną stoczą tego dnia Stefan Kraft i Lovro Kos. Austriak pofrunął 130,5 metra, Słoweniec wylądował pół metra bliżej i obu dzieliło tylko 3,1 punktu. Trzeci Żyła miał do nich już bardziej okazałą stratę i bardziej musiał skupić się na obronie miejsca na podium, niż ataku na wyższą lokatę.
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"
W finałowej rundzie i Stoch, i Kubacki pogorszyli swoje lokaty. Obaj wylądowali w tym samym miejscu (116,5 m), wobec czego oglądaliśmy ich w dokładnie takiej dyspozycji, jaką obserwujemy od samego początku sezonu 2023/24.
Zdecydowanie większe nadzieje wiązaliśmy z występem Zniszczoła i Żyły. Ten pierwszy potrzebował około 129 metrów, aby zmienić na prowadzeniu Andreasa Wellingera (129,5 m w finale). Nie udało się, bo wylądował na 123. metrze i po swojej próbie zajmował drugie miejsce - ex aequo z Kristofferem Eriksenem Sundalem.
Zanim Żyła zasiadł na belce, tuż przed nim kapitalnym lotem popisał się Philipp Raimund. Niemiec wykorzystał podmuchy pod narty i pofrunął aż 135 metrów. Belka poszła w dół, a Polak potrzebował około 130 metrów, aby wyprzedzić Niemca. Nie udało się, choć Żyła oddał jeszcze jeden dobry skok (123 metry) i po swojej próbie przegrywał tylko z Raimundem.
Dokładnie taką samą notę jak Raimund zapisał przy swoim nazwisku Lovro Kos. Słoweniec pofrunął 127,5 metra i wraz Niemcem zajął ex aequo drugie miejsce. Obaj czekali więc na odpowiedź Krafta. Austriak uzyskał 126 metrów, miał do tego bardzo wysokie noty i to przesądziło, że on triumfował w niedzielnej rywalizacji.
To zdecydowanie najlepszy występ Polaków w sezonie 2023/24. Żyła zajął czwarte miejsce, a czwarty konkurs z rzędu w TOP 10 zakończył Aleksander Zniszczoł.
Teraz Puchar Świata w skokach narciarskich przenosi się do Azji. W kolejny weekend (17-18 lutego) zawodnicy rywalizować będą w Sapporo.
Wyniki niedzielnego konkursu indywidualnego w Lake Placid:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległość | Punkty |
---|---|---|---|---|
1. | Stefan Kraft | Austria | 130.5/126.0 | 281.6 |
2. | Philipp Raimund | Niemcy | 127.0/135.0 | 278.4 |
2. | Lovro Kos | Słowenia | 130.0/127.5 | 278.4 |
4. | Piotr Żyła | Polska | 125.0/123.0 | 269.9 |
5. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 128.0/127.5 | 267.1 |
6. | Andreas Wellinger | Niemcy | 120.0/129.5 | 266.8 |
7. | Marius Lindvik | Norwegia | 128.0/124.0 | 264.5 |
8. | Ren Nikaido | Japonia | 124.5/125.0 | 260.3 |
9. | Kristoffer Eriksen Sundal | Norwegia | 123.0/126.5 | 259.2 |
9. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 124.5/123.0 | 259.2 |
24. | Kamil Stoch | Polska | 117.5/116.5 | 237.5 |
29. | Dawid Kubacki | Polska | 114.5/116.5 | 229.1 |
50. | Paweł Wąsek | Polska | 86.0/ | 49.9 |