Willingen kojarzy się przede wszystkim z kiepską pogodą. Tak samo było i w tym roku. Przez ocieplenie klimatu najczęściej podczas weekendowych konkursów są stosunkowo wysokie temperatury i odwilż. Tym razem doszły opady deszczu, a także wiatr, który nieco utrudniał rozgrywanie zawodów.
Organizatorzy mają więc ręce pełne roboty, żeby zapewnić sztuczny śnieg. W Willingen nie korzysta się też z systemu sztucznego mrożenia torów i nie ma wiatrołapów.
Przez to zawody było wielokrotnie przerywane, a w przeszłości bardzo loteryjne. Jednak konkursy w Willingen nadal są w kalendarzu Pucharu Świata i wygląda na to, że nikt od organizatorów nie wymaga pewnych modernizacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwa strzały i za każdym razem okno. Popis piłkarza z Ekstraklasy
"To wszystko rodzi powracające pytanie: czy Niemcom wolno więcej?" - pyta dziennikarz Michał Chmielewski w TVP Sport.
Postanowił on zapytać Sandro Pertile o pobłażliwość wobec takiego stanu rzeczy. - Siatki wiatrowe? Rozmawiam o nich z Willingen od czterech lat. Tylko że ich kontrargumenty są zasadne - powiedział Pertile.
Dyrektor PŚ zauważył, że w Willingen zawsze wieje pod narty, a siatki chronią przed wiatrem bocznym. Natomiast tory stwarzały kłopot tylko podczas konkursu kobiet.
- System sztucznego mrożenia torów nie jest tani, siatki także. A kto wie, czy za jakiś czas zmiany klimatyczne całkowicie nie zablokują nam tej lokalizacji? I co, wtedy skocznia zostanie z drogim systemem, z którego w ogóle nie będzie się dało korzystać? Jestem zdania, że dopóki skocznia – odpowiednio zadbana – działa w obecnym kształcie, nie powinniśmy wymagać takich inwestycji za wszelką cenę - dodał Pertile.
Wygląda więc na to, że na razie Willingen nie czekają zmiany.
Czytaj też:
Cud w Willingen. Po skoku Zniszczoła wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Jak to możliwe?
Kosmiczny lot Polaka! To po prostu trzeba zobaczyć