Fatalnie w pierwszym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich w Willingen zaprezentowali się dwaj polscy weterani, a mianowicie Kamil Stoch i Piotr Żyła. Obaj nie byli nawet blisko wywalczenia awansu do finałowej serii.
Stoch zakończył zmagania na odległym 43. miejscu. Jeszcze niżej sklasyfikowano Żyłę, który nie licząc zdeklasyfikowanego Włocha Andrea Campreghera wyprzedził jedynie Ukraińca Witalija Kaliniczenkę.
Na oficjalnym profilu Polskiego Związku Narciarskiego na platformie X opublikowane zostało nagranie, na którym Thomas Thurnbichler zabrał głos nt. wszystkich podopiecznych. - Dzień z mieszanymi uczuciami - zaczął.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Bajeczny urlop dziennikarki i piłkarza
- Kamil bardzo zmaga się z pozycją najazdową, szczególnie na tych torach. Myślę, że po serii próbnej zgubił pomysł na to, jak rozwiązać problem. Musimy nad tym popracować - tak Austriak wytłumaczył występ Stocha, który zanotował najgorszą prędkość startową ze wszystkich zawodników (więcej o tym TUTAJ).
Natomiast jeżeli chodzi o Żyłę, to zdaniem Thurnbichlera na jego fatalny występ wpływ miał tylko i wyłącznie pech. - Piotrek naprawdę nie miał dziś szczęścia. W pierwszej serii wykonał lepszą próbę, niż w rundzie próbnej. Trafił na tylny wiatr nad bulą. Z niską prędkością trudno ułożyć odpowiednio skok i po prostu rozpocząć lot. Analiza jest potrzebna. Głowy do góry na jutro i działamy dalej - podkreślił.
W sobotę (3 lutego) najlepszym z Biało-Czerwonych był Aleksander Zniszczoł. Na półmetku zajmował wysokie, 3. miejsce. Ostatecznie nie udało mu się stanąć na podium, ale tym razem utrzymał lokatę w czołówce.
- Jestem bardzo zadowolony z Olka i pierwszego tej zimy miejsca w czołowej dziesiątce - 8. pozycja. Ponownie przez cały weekend oddaje stabilne skoki. Gratulacje Olek, kontynuuj to jutro - zaapelował do swojego podopiecznego Thurnbichler.
- Dawid poprawił się w drugiej serii. Myślę, że złapał dobre czucie przed jutrem dzięki finałowej próbie - podsumował krótko występ Kubackiego (23. miejsce) Austriak.
Niewiadomą pozostaje, ile Polaków przystąpi do niedzielnych (4 luty) kwalifikacji w Willingen. Wszystko z uwagi stanu zdrowia Pawła Wąska, który z powodu przeziębienia nie oddał jeszcze żadnego skoku na niemieckiej ziemi.
- Paweł Wąsek wygląda obiecująco, wydaje się, że będzie mógł skakać. Ostatnie plany zakładały, że wykona dziś lekki rozruch. Sprawdzamy, jak jego organizm na to zareaguje. Ostateczna decyzja zapadnie jutro rano po nocy. Jeśli wszystko będzie dobrze, dostanie zielone światło na start - przyznał 34-latek.