W Oberstdorfie do konkursu awansował komplet Polaków, a punkty zdobyli Kamil Stoch, Dawid Kubacki oraz Piotr Żyła. Z kolei w Garmisch-Partenkirchen przez kwalifikacje nie przeszli Paweł Wąsek i Maciej Kot.
W konkursie znów zapunktowało trzech Polaków i w tym gronie po raz drugi znaleźli się Stoch i Żyła. Tym razem jednak zamiast Kubackiego znalazł się Zniszczoł. Najlepszy z Biało-Czerwonych w poprzednim sezonie przegrał rywalizację z Johannem Andre Forfangiem i ostatecznie zajął 33. miejsce, przez co nie załapał się nawet do grona "szczęśliwych przegranych".
Po pierwszej serii Eurosport przeprowadził krótką rozmowę z Kubackim. Dziennikarz Kacper Merk zapytał, czy ten liczył na to, iż nowy kombinezon będzie swego rodzaju "game changerem".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
- Miał być i po części trochę był, bo te prędkości dzisiaj dużo lepsze na rozbiegu i w locie. Ale było mało, ten skok był spóźniony i mimo że przyzwoita odległość, to za mało - tłumaczył 33-latek.
Dziennikarz podkreślił również, że skoczek był zastawiony w powietrzu. - Bardzo możliwe. Jeżeli był spóźniony, to brakuje tej prędkości później w locie. Nie będzie to przyjemny dzień dla mnie, nieprzyjemne otwarcie tego roku, ale walczymy dalej - wyznał Polak.
- Czułem, że to było późno. Te nogi spadły z progu i w takim wypadku ta energia się gubi, idzie w próżnie zamiast w próg. Nie ma większej filozofii - dodał skoczek, który już jutro odda pierwsze skoki w Innsbrucku.
Po części niemieckiej zmagania przenoszą się właśnie do Austrii. Po konkursie w Innsbrucku dojdzie do rywalizacji w Bischofshofen. To właśnie tam rozstrzygnie się, kto zgarnie Złotego Orła. Mimo że w Ga-Pa triumfował Anze Lanisek, to liderem cyklu jest Andreas Wellinger.
Przeczytaj także:
Zacięta walka o zwycięstwo. Zobacz klasyfikację Pucharu Narodów
Obronił przewagę. Zobacz klasyfikację generalną Turnieju Czterech Skoczni