Kolejny sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich zbliża się wielkimi krokami. Już po zakończeniu poprzedniej kampanii doszło do zmiany na stanowisku szkoleniowca kadry B. Macieja Maciusiaka zastąpił David Jiroutek. Wyniki skoczków z zaplecza nie były zadowalające, a w dodatku trener główny Thomas Thurnbichler nie do końca mógł się porozumieć z Maciusiakiem ws. współpracy obu kadr.
- To są dwie mocne osobowości, które nie potrafiły się dogadać przede wszystkim w kwestii szkoleniowej. Mieli inne wizje. Pierwszy z nich uważał, że obie kadry muszą bardzo mocno współpracować. Według niego kadra B musi wykonywać taki sam trening jak reprezentacja A, między innymi po to, by nie było różnic między zawodnikami, kiedy jadą na zawody czy wspólne zgrupowanie - powiedział w rozmowie z portalem sport.tvp.pl Adam Małysz.
Wybór nowego szkoleniowca zaplecza zaskoczył. Wybór padł na Davida Jiroutka, który przecież mógłby znaleźć sobie pracę w roli głównego trenera w którejś ze słabszych reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siłownia stała się jej pasją. Tak trenuje Rozenek-Majdan
Okazuje się, iż Jiroutka zarekomendował sam Thurnbichler. Małysz nie miał z tym problemu i jako prezes PZN przystał na jego propozycję.
- Thomas zadecydował, że potrzebuje osoby, która będzie współpracować z nim w stu procentach. Uznaliśmy, że mu zaufamy. Zaznaczył, że bierze za ten ruch w pełni odpowiedzialność. Mówimy tu w końcu o trenerze głównym, który dobiera sobie współpracownika - podkreśla Małysz.
Na razie początek współpracy między Jiroutkiem, a skoczkami z kadry B nie jest idealny. W rozmowie z portalem sport.pl czeski szkoleniowiec wprost przyznał, że widzi pewne niepokojące problemy u swoich podopiecznych.
- Widziałem, że w zawodnikach jest o wiele mniej wiary, entuzjazmu i zaparcia do osiągania lepszych rezultatów. Zrozumiałem, jak wiele ich ogranicza: słaba motywacja, wysoka waga, kontuzje - takie były słowa Jiroutka.
Na prawdziwą ocenę przyjdzie jednak czas. 25 listopada odbędzie się pierwszy konkurs Pucharu Świata w Kuusamo. Skoczkowie z kadry B natomiast będą się starali "podgryzać" podopiecznych Thurnbichlera i pukać do bram zawodów najwyższej rangi.
Czytaj także:
Historyczne zawody i od razu taki sukces. Mamy medal!