Prognozy meteorologów sprawdziły się. W piątek w Lake Placid mocno wiało. Pierwszą decyzję jury podjęło błyskawicznie i odwołano dwie serie treningowe, które miały poprzedzić kwalifikacje.
Taka decyzja skomplikowała plany polskiej kadry. Chcąc oszczędzać siły swoich podopiecznych na weekend, Thomas Thurnbichler wycofał Biało-Czerwonych ze startu w trzech, oficjalnych treningach w czwartek.
Tym samym Polacy do kwalifikacji mieli przystąpić "z marszu". Można było mieć zatem obawy, czy bez wcześniejszego zapoznania się z miejscową skocznią HS128, podopieczni Thurnbichlera od razu będą w stanie skakać na wysokim poziomie.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
W piątek się o tym nie przekonaliśmy, bowiem wiatr - mimo upływających godzin - nie zmniejszał swojej siły. O 23:00 czasu polskiego, gdy miały rozpocząć się kwalifikacje, podmuchy przy progu osiągały nawet 7 m/s.
Jury, jak nie pierwszy raz w tym sezonie, próbowało jednak przeprowadzić zmagania "na siłę". Mimo że przy progu nadal pojawiały się mocne podmuchy w plecy, spróbowano skakać. Miało to opłakane skutki.
Pięciu skoczków, którzy oddali skoki, lądowali bardzo krótko, a Decker Dean - który zaraz po wyjściu z progu otrzymał potężny podmuch w plecy - bardziej walczył o przetrwanie i wylądowanie "w jednym kawałku" niż o odległość.
Po pięciu skokach, jury dwukrotnie ściągnęło z belki Japończyka Taku Takeuchiego, a później dało sobie 10 minut przerwy na podjęcie ostatecznej decyzji. Ta nie mogła być inna - przy takim wietrze przy progu nie było mowy o sprawiedliwej rywalizacji. Kwalifikacje w piątek odwołano i przełożono je na sobotę.
Eliminacje rozpoczną się o godzinie 14:30 czasu polskiego. Później, o 16:00, wystartuje konkurs indywidualny. To nie będzie jednak koniec skakania w sobotę, bowiem na 23:00 czasu polskiego wyznaczono pierwszy w historii Pucharu Świata konkurs duetów.
Na liście startowej kwalifikacji znajdują się nazwiska 62 skoczków, w tym 6 Polaków: Dawida Kubackiego, Piotra Żyły, Aleksandra Zniszczoła, Pawła Wąska, Jana Habdasa i Tomasza Pilcha.