Łukasz Kadziewicz rozdaje prezenty i rózgi. Twierdzi, że Polska nie istnieje dla FIVB

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (w środku)
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz (w środku)

Z okazji świąt Łukasz Kadziewicz rozdał prezenty, ale i rózgi. Swoimi przemyśleniami podzielił się w "Przeglądzie Sportowym". Mocnych słów nie zabrakło.

Zaczęło się od pozytywnego akcentu. Łukasz Kadziewicz przyznał, że czekał na medal igrzysk olimpijskich naszych siatkarzy, ale srebro Ligi Narodów i brąz mistrzostw Europy traktuje jako wielki sukces. W związku z tym uznał, że wszystkim reprezentantom Polski należy się worek z prezentami.

Później zrobiło się już mniej słodko. "Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, że włodarze polskiej siatkówki to giganci na skalę całego naszego kraju. 20 lat sukcesów idzie na marne, a najdobitniej pokazują to relacje Polskiego Związku Piłki Siatkowej ze światową federacją, czyli FIVB. Nie jesteśmy ani partnerami, ani nawet kolegami. Polska jest po prostu płatnikiem" - ocenił.

Spostrzegł, że gdy w kasie robi się pusto, to Polska w ogóle nie jest brana pod uwagę, czego efektem jest na przykład brak przyznania nam choćby jednego turnieju przyszłorocznej Ligi Narodów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Hardkorowy Koksu poszedł na siłkę. "Jest pompa, jest moc!"

"Na otarcie łez dostaliśmy dwie imprezy młodzieżowe, ale to jest tylko malowanie trawy na zielono. Polska nie istnieje w strukturach światowej federacji siatkarskiej i istnieć w nich nie będzie, dopóki mistrzowie ceremonii przy naszym wigilijnym stole nie przestaną rozdawać kart w PZPS. Bo kogo mamy wysłać do FIVB? Artura Popkę, Wiesława Kozieła czy Jacka Sęka? Oni oczywiście muszą dostać rózgę" - dodał.

W dalszej części felietonu przyznał jeszcze jeden prezent - dla prezesa polskiej federacji Sebastiana Świderskiego. Ma nadzieję na to, że zrobi on wszystko, by sukcesy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle przenieść do reprezentacji.

Następnie pojawił się jeszcze jeden mniej pozytywny akcent. "Sebastian usiadł przy wigilijnym stole między ludźmi, którzy traktują go jak narzędzie i śmiem twierdzić, że jego kadencja jako prezesa PZPS nie będzie trwała pięć lat" - podkreślił wicemistrz świata z 2006 roku.

Nie ukrywa, że "trzymał za niego kciuki, aby posprzątał i rozgonił towarzystwo", ale mimo wszystko obawia się, że może skończyć jak Paweł Zagumny, który zniknął z polskiej siatkówki.

Czytaj także:
Mecz na szczycie bez większych emocji. Igor Gorgonzola Novara podbił Moskwę
PiliPili i sport, czyli olimpijskie złoto na Zanzibarze

Komentarze (1)
avatar
Legionowiak 3.0
24.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Kadziu jak zwykle pisze w "Przeglądzie Sportowym" trzy po trzy! Ale co do Ligi Narodów, ma rację! Polsce należy się chociaż jeden turniej, gdzie my byśmy mogli zobaczyć siatkarzy lub siatkarki Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści