Tine Urnaut - siatkarz, który podpadł polskiemu klubowi, na drodze Polaków do finału

WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Tine Urnaut
WP SportoweFakty / Monika Pliś / Na zdjęciu: Tine Urnaut

W sobotę reprezentacja Polski w półfinale mistrzostw Europy zmierzy się ze Słowenią. Liderem rywali jest Tine Urnaut, który kilka miesięcy temu podpadł działaczom Jastrzębskiego Węgla, zrywając z klubem kontrakt.

W czerwcu poinformowano, że Tine Urnaut został zawodnikiem Jastrzębskiego Węgiel. Był to kolejny głośny transfer mistrzów Polski. Ze Słoweńcem wiązano spore nadzieje: miał być liderem zespołu i poprowadzić go nie tylko do sukcesów w PlusLidze, ale także i w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Radość z transferu wśród kibiców trwała krótko.

Miesiąc później wybuchła afera dotycząca przynależności klubowej Urnauta. Wszystko przez to, że zainteresował się nim Zenit Sankt Petersburg, który dysponował większymi środkami finansowymi niż Jastrzębski Węgiel i tym skusił siatkarza.

Działacze mistrzów Polski poinformowali wówczas, że zawodnik zwrócił się do klubu z prośbą o rozwiązanie za porozumieniem stron obowiązującego kontraktu. "Przyznajemy, że czujemy się tą sytuacją mocno zaskoczeni i zdegustowani, gdyż Tine Urnaut zawarł z Jastrzębskim Węglem umowę, która miała obowiązywać na dwa najbliższe sezony" - przekazano w komunikacie.

ZOBACZ WIDEO: "To przechodzi ludzkie pojęcie". Michał Kubiak bez ogródek po meczu z Rosjanami

Klub z Jastrzębia-Zdroju nie ukrywał wściekłości poczynaniami Słoweńca. "Postawił nas w bardzo trudnej sytuacji. Wyrażamy naszą głęboką dezaprobatę dla tego typu praktyk. Zachowanie Tine Urnauta uznajemy za nieprofesjonalne, nieetyczne i naszym zdaniem nie przystoi kapitanowi reprezentacji swojego kraju - obwieścił Jastrzębski Węgiel.

Urnaut odpowiedział na zarzuty klubu i nie zgadzał się z takim potraktowaniem go, zwłaszcza że JW dostał za zerwany kontrakt odszkodowanie. "Jestem zdziwiony i zszokowany treścią oświadczenia, ponieważ kompletnie nie odpowiada to treści negocjacji, które doprowadziły do ​​porozumienia korzystnego dla obu stron. Oskarżenia pod adresem moim i reprezentacji Słowenii są dziwne, nieistotne i fałszywe; Zdecydowanie odrzucam tę wersję wydarzeń" - odpowiedział Słoweniec i to był koniec wymiany oświadczeń.

Teraz kurz po tej bitwie już opadł, a Słoweńcy będą walczyć z Biało-Czerwonymi w półfinale ME 2021. Faworytem są Polacy, ale Słowenia pokazała wcześniej wielokrotnie, że zna receptę na pokonanie Biało-Czerwonych.

- Na wszystkich pozycjach mają znakomitych graczy. Wilfredo Leon to jeden z najlepszych siatkarzy na świecie, Bartosz Kurek też jest niesamowity. Musimy postarać się ograniczyć ich skuteczność. Sprawić, żeby kończyli mniej ataków z wysokich piłek. Chcemy dać z siebie wszystko, walczyć z całych sił od pierwszej do ostatniej piłki. Zobaczymy, na ile to wystarczy - stwierdził przed meczem Urnaut.

Mecz Polska - Słowenia zostanie rozegrany w katowickim "Spodku" w sobotę. Początek o godzinie 17:30. Transmisję przeprowadzi TVP1, TVP Sport, Polsat Sport, a mecz obejrzeć będzie można również na WP Pilot. Tekstową relację przeprowadzi serwis WP SportoweFakty. Na 21 zaplanowano start drugiego półfinału, w którym Serbowie zmierzą się z Włochami.

Czytaj także:
Kontrowersyjna decyzja katowickich władz! "Tylko zaszczepieni"
Czas przełamać słoweńską traumę na ME. Tym razem może być inaczej

Źródło artykułu: