Paulina Maj-Erwardt: Cały czas się tego chwytamy. Niestety, to było już dawno temu

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Paulina Maj-Erwardt

Polki nie zdołały awansować do strefy medalowej mistrzostw Europy. Jak ten rezultat ocenia brązowa medalistka ME z 2009 roku? - Taką reprezentację stworzyliśmy, zawodniczki na daną chwilę robiły co mogły - oceniła Paulina Maj-Erwardt.

W niedawno zakończonych mistrzostwach Europy biało-czerwone odpadły na etapie ćwierćfinału, po porażce z Turczynkami. Tym samym podopieczne Jacka Nawrockiego nie dotarły do strefy medalowej europejskiego czempionatu. O to, czy mieliśmy prawo liczyć na więcej zapytaliśmy brązową medalistkę mistrzostw Starego Kontynentu z 2009 roku, Paulinę Maj-Erwardt.

- Kiedy dziewczynom gra się układała to potrafiły pokazać siatkówkę na wysokim poziomie. W newralgicznych momentach zabrakło jednak doświadczenia. Taką reprezentację stworzyliśmy i widać było, że zawodniczki na daną chwilę robiły co mogły. Na pewno marzyło im się, żeby być w czwórce i zdobyć medal, więc żal zawsze pozostaje - oceniła urodzona w Złotowie libero.

W ostatnich latach na rezultaty naszej reprezentacji bardzo często patrzy się przez pryzmat "Złotek" czy też porównując wyniki żeńskiej kadry z laurami, które w ostatnich latach zdobywają siatkarze Vitala Heynena.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!

- Wszyscy się tego chwytają, dąży się, by powtórzyć ten sukces. Niestety, to było już dawno temu. Chcielibyśmy, aby wzorem panów, panie również przeżywały swoje momenty wzruszeń i sukcesów. Może potrzeba jeszcze trochę czasu, by ta reprezentacja stanęła na nogi - dodała nasza rozmówczyni.

Załatać luki w okresie przygotowawczym

Siatkarki ŁKS-u Commercecon Łódź, brązowe medalistki mistrzostw Polski, zajęły trzecie miejsce w rozegranym w Legionowie Memoriale Jerzego Góreckiego. W niedzielnym meczu przeciwko drużynie IŁCapital Legionovia Legionowo podopieczne Michala Maška pokonały gospodynie 3:0 i zajęły miejsce na najniższym stopniu podium.

- Puchar dojedzie cały! Ja akurat nie mam nawyku zbijania wywalczonych trofeów - mówiła po zakończeniu rywalizacji libero łodzianek, Paulina Maj-Erwardt.

Łódzkie Wiewióry wciąż muszą radzić sobie bez świeżo upieczonej srebrnej medalistki olimpijskiej, Brazylijki Roberty Ratzke oraz Amerykanki Veronici Jones-Perry. Na pozycji rozgrywającej duże wsparcie tymczasowo otrzymała młoda Angelika Gajer.

- Na pewno nie ułatwia to przygotowań, ale w tej trudnej sytuacji pomaga nam Ewa (Cabajewska - przyp.red.) i dzięki temu możemy ćwiczyć coraz więcej sytuacji meczowych i grać trochę szybszą piłką. Musimy jakoś sobie radzić z tym, że Roberty jeszcze nie ma z nami - dodała czterokrotna mistrzyni Polski.

Po drugiej stronie barykady

Paulina Maj-Erwardt po dwóch latach występów w barwach Grupy Azoty Chemika Police wróciła do Łodzi. W mieście włókniarzy występowała w sezonie 2016/2017, ale wtedy była zawodniczką lokalnego rywala zza miedzy, ekipy Grot Budowlanych Łódź.

- Wtedy nie myślałam o tym, czy chciałabym znaleźć się kiedyś po drugiej stronie siatki. Teraz czuję się jakbym już była częścią tej społeczności bardzo długo. Samą Łódź wspominam bardzo dobrze - przyznała utytułowana libero reprezentacji Polski.

Zobacz również:
ME siatkarzy. Polacy pokazali charakter. Pierwszy taki tie-break Biało-Czerwonych
Vital Heynen: Najpiękniejszy mecz, jaki rozegraliśmy przed własną publicznością

Komentarze (0)