Siatkówka. Nowa kapitan, ta sama reprezentacja Polski? Słowaczki przetestowały formę Biało-Czerwonych

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

W hali pod Dębowcem Polki rozegrały pierwsze z dwóch spotkań towarzyskich ze Słowaczkami. Niepokoi przegrany trzeci set, w pozostałych partiach Biało-Czerwone były o klasę lepsze od rywalek. Te wybaczały naszym reprezentantkom wiele niedokładności.

W tym artykule dowiesz się o:

Do Polski na mecze sparingowe, które miały przetestować formę podopiecznych Jacka Nawrockiego przed mistrzostwami Europy, miały przyjechać Belgijki, ale ich miejsce w ostatniej chwili zajęły Słowaczki. Kapitanem w drużynie Biało-Czerwonych została Malwina Smarzek, w składzie Polek w Bielsku-Białej zabrakło bowiem Agnieszki Kąkolewskiej. Do kadry wróciła za to wykluczona z gry w Lidze Narodów z powodu kontuzji Martyna Grajber.

Polki otworzyły mecz w hali pod Dębowcem w imponującym stylu (5:0). Kapitan Słowaczek, Barbora Kosekova, nie ułatwiała zadania Nikoli Radosovej, raz po raz wyrzucając ją za antenkę. Nasze południowe sąsiadki były nieskuteczne, a po dynamicznym ataku z szóstej strefy Zuzanny Góreckiej Polki prowadziły już 15:8. Zespół gości nie postawił zbyt wysoko poprzeczki, a po zagrywkach Martyny Grajber gospodynie miały całe morze okazji do kontr. Ostatecznie wymiar kary dla rywalek nie okazał się jednak aż tak duży (25:17).

Gdy tylko Polki w drugim secie zbudowały pięciopunktową przewagę (14:9), trener Nawrocki polecił swoim zawodniczkom, by jak najczęściej próbowały gry przez środek siatki i kombinacyjnych rozwiązań na wykończenie akcji. Dobrze funkcjonował blok naszej drużyny i kiedy Górecka zagrywką "ustrzeliła" Palgutovą, było już po secie (25:15).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tekturowe łóżka w Tokio robią furorę. Słynna tenisistka pokazała zdjęcia

Polki po dwóch setach, których przebieg w stu procentach kontrolowały, nieco się rozluźniły. Brakowało poprawnego przyjęcia zagrywki i gra naszej reprezentacji rozsypała się jak domek z kart (4:11). Reagował trener Nawrocki wprowadzając na parkiet Julię Nowicką. - Z taktyki nie ma nic, liczy się tylko dokładność - usłyszały zawodniczki od szkoleniowca na jednej z przerw. Tej dokładności jednak zabrakło i Biało-Czerwone niespodziewanie przegrały seta (19:25).

Nerwowość po naszej stronie siatki powodowała, że pojawiało się coraz więcej dyskusji z pierwszym arbitrem tego spotkania, który nie miał jednak do dyspozycji systemu challenge. Biało-Czerwone szybko opanowały emocje i Polki zrehabilitowały się za to, co stało się kilka minut wcześniej i zamknęły całe spotkanie (25:21).

Polska - Słowacja 3:1 (25:17, 25:15, 19:25, 25:21)

Polska:  Alagierska, Stysiak, Efimienko-Młotkowska, Górecka, Wenerska, Górecka, Stenzel (libero) oraz Nowicka, Smarzek, Grajber, Czyrniańska
Słowacja: Radosova, Sunderlikova, Kosekova, Abrahamova, Pencova, Palgutova, Spankova (libero) oraz Kriskova, Zerkovic, Kohutova

Zobacz również:
PreZero Grand Prix. Porażka obrończyń tytułu, plażowiczki "zrobiły" różnicę
W Tokio padło na "Among Us". Tak polscy siatkarze wspólnie spędzają wolny czas

Komentarze (0)