Rywalizacja w grupie B jest niezwykle wymagająca, bowiem aż pięć zespołów aspiruje do czterech miejsc, gwarantujących prawo gry w ćwierćfinale. Francuzi, po potknięciu z Amerykanami, nie mogli więc pozwolić sobie na żadne straty w starciu z autsajderem.
Pierwszy set pokazał jednak, że mistrzowie Afryki tanio skóry nie sprzedadzą. Doskonała gra lidera Francuzów Earvina Ngapetha nie wystarczyła, aby zbudować bezpieczną przewagę. Tunezyjczycy przez długi czas utrzymywali kontakt z faworyzowanymi rywalami. Grę ofensywną ekipy prowadzonej przez Antonio Giaccobe ciągnął Wassim Ben Tara. Dzielnie wtórował mu Ismail Moalla. W połowie seta mieliśmy remis 14:14. Druga część partii należała jednak do Trójkolorowych. Podopieczni Laurenta Tillie zaczęli budować przewagę po skutecznych zagrywkach Jeana Patry'ego. Mistrzowie Europy z 2015 roku odskoczyli na cztery punkty i spokojnie dowieźli prowadzenie do końca partii.
Drugi set przebiegł bez historii. Francuzi podrażnieni oporem, jaki stawili im rywale na otwarcie, w kolejnej odsłonie zmietli swoich przeciwników z parkietu. Doskonałe rozegranie Antoine'a Brizarda i zabójcza skuteczność w ataku sprawiły, że mistrzowie Afryki szybko stracili nadzieje na nawiązanie walki. Imponująco prezentował się Barthelemy Chinenyeze, szalejący nie tylko w ataku, ale i blokiem. Wysoki poziom gry z pierwszej odsłony utrzymali Earvin Ngapeth i Trevor Clevenot. W efekcie już po kilkunastu minutach Trójkolorowi mogli odetchnąć.
W trzeciej odsłonie mistrzowie Afryki wrócili do swojej dobrej gry i ponownie sprawili nie lada kłopot Francuzom. Podopieczni Laurenta Tillie chyba zbyt szybko pomyśleli o zakończeniu rywalizacji i niemal zostali za to skarceni. Tymczasem rozkręcił się w ataku Hamza Nagga, przez długi czas utrzymując swoją ekipę w grze. Niestety błędy własne sprawiły, że mistrzowie Afryki nie zdołali sprawić niespodzianki i urwać choćby seta Trójkolorowym. A było bardzo blisko, bowiem w końcówce, po autowym ataku Earvina Ngapetha różnica wynosiła zaledwie jeden punkt. W decydujących momentach Elyes Karamosly nie wytrzymał jednak presji.
Francja - Tunezja 3:0 (25:22, 25:11, 25:21)
Francja: Chinenyeze, Patry, Ngapeth, Clevenot, Brizard, Le Goff, Grebennikow (libero) oraz Louati, Tillie;
Tunezja: Kadhi, Ben Slimene, Agrebi, Moalla, Ben Othmen, Ben Tara, Hmissi (libero) oraz Karamosli, Nagga, Bouguerra.
Czytaj także:
Tokio 2020. Vital Heynen chwali zespół po wygranej z Włochami. "To mi się podoba, tak mamy grać"
Tokio 2020. Włosi rozbici. Polski środkowy wskazał, co było kluczem do ich metamorfozy
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska pod znakiem obostrzeń. "Jesteśmy kontrolowani co kilka metrów"