Dla 26-letniego siatkarza reprezentacji Polski igrzyska w Tokio będą pierwszymi w karierze. W poniedziałek zawodnik Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wraz z grupą około 60 innych olimpijczyków będzie w Warszawie ślubował rywalizację w duchu fair play ku chwale ojczyzny. Dzień później wsiądzie na pokład samolotu do Japonii.
- Ślubowanie to na pewno będzie wspaniała chwila. Zawsze marzyłem, żeby pojechać na igrzyska olimpijskie. Bardzo się cieszę, że pojadę - mówi MVP ostatniego finału siatkarskiej Ligi Mistrzów. Od razu jednak dodaje, że choć w poniedziałek czekają go miłe chwile, koncentruje się przede wszystkim na zadaniu, jakie on i jego koledzy z kadry mają w Tokio do wykonania. Tym zadaniem jest przywiezienie medalu.
- Jedziemy do Japonii przede wszystkim grać w siatkówkę, koncentrujemy się tylko i wyłącznie na siatkarskim boisku - zaznaczył Śliwka.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Wszystko jasne! Anglia w finale Euro 2020! [CAŁY ODCINEK]
Przed wylotem do Japonii polscy zawodnicy będą musieli dokładnie zapoznać się z obowiązującymi w czasie igrzysk zasadami, które ze względu na pandemię koronawirusa są liczne i skomplikowane. Uczestnicy igrzysk będą musieli być świadomi harmonogramu testów na COVID-19 oraz nakazów i zakazów obowiązujących w wiosce olimpijskiej, a także na olimpijskich obiektach sportowych.
- Mniej więcej wiemy, jak to będzie wyglądało, natomiast spotkanie, na którym poznamy wszystkie zapisy playbooka z zasadami i restrykcjami, jeszcze przed nami. Na razie skupiamy się na tym, żeby jak najlepiej zaprezentować się przed naszymi kibicami w Krakowie - powiedział Śliwka, który w ten weekend bierze udział w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera.
W tym roku rywalami Polaków w krakowskim turnieju są co najwyżej przeciętne ekipy Norwegii, Azerbejdżanu i Egiptu, natomiast wydarzeniem jest obecność kibiców na trybunach. Dla naszych siatkarzy to pierwsze takie mecze od października 2019 roku, a pierwsze w Polsce od sierpnia 2019.
W Japonii w czasie igrzysk fanów niestety nie będzie. To przykra wiadomość dla wszystkich sportowców. Puste trybuny odbiorą olimpijskim zmaganiom dużą część ich magii.
Siatkarze do gry w ciszy zdążyli się już przyzwyczaić. W sezonie ligowym w drużynie z Kędzierzyna-Koźla rolę głównego kibica przejął fizjoterapeuta Paweł Brandt, który głośnymi okrzykami "Łykamy to, jedziemy dalej!" motywował siatkarzy ZAKSY. Brandt jest również w sztabie kadry Polski. Bardzo możliwe, że w czasie rozgrywanych w Tokio meczów również będzie go słychać.
- Paweł z pewnością szykuje gardło, żeby być naszym kluczowym kibicem. W Kędzierzynie-Koźlu pokazał swoje możliwości. Mamy nadzieję, że również w reprezentacji sprawdzi się jako kierujący dopingiem. Nie wiemy tylko, czy będzie mu wolno krzyczeć, bo kiedy jeszcze był plan wpuszczenia kibiców na trybuny, miał być dla nich zakaz wiwatowania - zauważył Śliwka. - My zawodnicy takiego zakazu nie będziemy mieć, więc będziemy chcieli budować na boisku pozytywną, głośną atmosferę - dodał przyjmujący kadry Polski.
Czytaj także:
Memoriał Wagnera. Czego chciałby uniknąć Heynen przed igrzyskami? "Tu nawet nie chodzi o rywali"
Memoriał Wagnera. To jemu Kaczmarek zawdzięcza wielką karierę. Teraz ich drogi ponownie się splotą
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)