Przed spotkaniem trudno było wskazać faworyta, bo zarówno Polki, jak i gospodynie tegorocznej VNL nie przystępowały do gry w najsilniejszych składach. Większe braki zauważalne były w kadrze włoskiej, ale dublerki postawiły się Biało-Czerwonym.
- Podeszłyśmy do tego meczu tak, że chcemy go wygrać, ale one - jak wiadomo - rządzą się swoimi prawami. Cieszymy się z tego, że spotkanie jest wygrane. Myślę, że dotrzemy się z każdym kolejnym meczem i będzie to wyglądało lepiej - przyznała w rozmowie z PZPS Maria Stenzel, libero reprezentacji Polski.
Po wygranej w pierwszej partii do 22, w drugiej i trzeciej Polki musiały uznać wyższość rywalek, które triumfowały kolejno do 22 i 20. Dwa ostatnie sety spotkania padły już łupem zespołu trenera Jacka Nawrockiego. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO: Malwina Smarzek szuka plusów w bańce w Rimini. "Nie narzekam"
- Na pewno nas odcięło w tych dwóch setach. Nie czułyśmy aż takiej siły. Włoszki wykorzystywały te wszystkie nasze gorsze momenty. Ale my dałyśmy radę podnieść się z sytuacji złych, w których nie grałyśmy na swoim poziomie. A przecież w pierwszym secie pokazałyśmy bardzo dobrą siatkówkę - mówiła zawodniczka.
Po ostatniej piłce bardzo wyraźnie było widać radość w polskim zespole. Mimo wielu niesprzyjających okoliczności to Biało-Czerwone zainkasowały dwa punkty do tabeli Ligi Narodów.
- Liczymy, że ta wygrana nas zbuduje. Te pierwsze mecze są trudne. W hali jest bardzo duszno i to wszystko na nas wpływa. Jestem dumna z nas, że dałyśmy sobie radę w tie-breaku. Te dwa sety były w naszym wykonaniu bardzo słabe, a jednak wróciłyśmy z dalekiej podróży - podsumowała Stenzel.
W drugim meczu turnieju w Rimini Polki zagrają z reprezentacją Serbii. Mecz rozpocznie się w środę o godzinie 16:00.
Zobacz także: Liderka Magdalena Stysiak. Blokiem pomogły środkowe. Oceniamy Polki za mecz z Włoszkami
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)