Michal Masny: Wiemy o co gramy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W pierwszych dwóch partiach spotkanie zdominowali Trójkolorowi. Nasi południowi sąsiedzi nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Przebudzenie nastąpiło dopiero w trzeciej partii, a kibice zgromadzeni w gdyńskiej hali przenieśli swe sympatie właśnie na Słowaków. Doping dodał im skrzydeł, co zaowocowało wygranym setem.

W tym artykule dowiesz się o:

Po rozpoczęciu spotkania na parkiecie oglądaliśmy dwie zgoła odmienne drużyny: waleczną Francję oraz pogubioną Słowację. Dlatego też podczas dwóch pierwszych odsłon widowisko było dość jednostronne. - Po prostu nie graliśmy tej swojej siatkówki. Nie wiem czemu właśnie tak się stało, być może byliśmy trochę zdenerwowani w tym pierwszym meczu. Po drugiej stronie siatki Francuzi świetnie bronili - próbował wytłumaczyć postawę swojego zespołu Michal Masny, kapitan reprezentacji.

- Myślę, że dla nas to było bardzo trudne spotkanie, cały czas walczyliśmy i próbowaliśmy ugryźć punkt, a jak punkt to i seta. Jedną partię się udało, ale meczu już nie. W sobotę i niedzielę będziemy znowu próbować - zapowiada słowacki rozgrywający.

Słowakom w ostatnim czasie nie udało się odnieść znaczącego sukcesu, dość słabo zaprezentowali się w tegorocznej edycji Ligi Europejskiej zajmując ostatecznie dopiero 4. miejsce. Czy w takim razie na drużynę została wywarta presja związana z lepszymi wynikami? - Myślę, że nie odczuwaliśmy presji. Możemy tylko awansować. Jak przegramy to pewnie wkradnie się trochę smutku do drużyny, ale nic strasznego się nie stanie - podkreśla Masny.

Podopieczni Emanuele Zaniniego jeszcze nigdy nie mieli okazji zaprezentować się w rozgrywkach o mistrzostwo świata. Widać, że na Słowacji przywiązują do tego dość dużą wagę o czym mogła świadczyć obecność na trybunach prezydenta Słowackiej Federacji Siatkówki, Lubora Halandy. - Dlatego też próbujemy walczyć o każdą piłkę. Cały czas staramy się grać jak najlepiej, tyle że czasami wychodzi, a czasami nie - tłumaczy nasz rozmówca.

Lekkiej pikanterii całej rywalizacji może dodawać fakt, że szkoleniowiec Słowaków bardzo chciałby, aby jego zawodnicy zagrali we Włoszech, w jego rodzinnym kraju. Czy w związku z tym w jakiś szczególny sposób motywuje drużynę? - Podczas całego tego turnieju odczuwamy wyjątkową motywację. Myślę, że nie trzeba mówić nam wielkich rzeczy. Po prostu wiemy o co gramy - zakończył Michal Masny.

Źródło artykułu: