Zawodnicy GKS-u Katowice przystępowali do rywalizacji po dwóch wygranych, które znacząco poprawiły spojrzenie na drużynę. Asseco Resovia Rzeszów z kolei wyraźnie przegrała pierwszy mecz, co sugerowało powrót demonów znanych z poprzednich sezonów. Kolejny występ "Pasów" był zatem sporą niewiadomą.
Na początku meczu wydawało się, że to gospodarze mają więcej do powiedzenia, gdyż częściej rozgrywali oni skuteczne ataki. Dość szybko sytuacja uległa jednak zmianie. GKS przestał radzić sobie w ataku, co wykorzystała Resovia, uciekając przeciwnikowi. Katowiczanie wprawdzie dobrze bronili, lecz było to za mało na zorganizowaną grę rywali. Podopieczni Alberto Giulianiego wykorzystywali niemalże każdą okazję do powiększania przewagi, a wynik odsłony tylko pokazał ich przewagę na boisku.
Po powrocie na parkiet nadal przeważali goście. Gracze z Górnego Śląska wciąż borykali się z problemami w przyjęciu i ataku. GKS nie pomagał sobie również zagrywką, za darmo oddając cenne punkty. Przez chwilę podopieczni Grzegorza Słabego złapali dobry moment, pozwalający im myśleć o zwycięstwie w partii. Przyjezdni podkręcili jednak tempo, budując przewagę zapewniającą spokojne doprowadzenie do powiększenia prowadzenia w meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oświadczyny na mistrzostwach Polski. Powiedziała "tak"!
Start trzeciej odsłony zmienił sytuację o 180 stopni. Katowiczanie wykonali kilka skutecznych akcji, które dały im nieznaczną przewagę. Tym razem to Resovia musiała znaleźć sposób na swojego przeciwnika, gdyż ich gra się zacięła. Giuliani spróbował nawet dokonać zmian w składzie, lecz te nie przynosiły spodziewanego rezultatu. Na dodatek rzeszowianie znacznie pogorszyli grę w przyjęciu. W późniejszym etapie odsłony rzeszowianie nie znaleźli sposobu na poprawę swojej gry.
Gospodarze próbowali pójść za ciosem, starając się wypracować solidną zaliczkę. "Pasy" prezentowały się dużo słabiej niż na początku, mając dużo mniejszą skuteczność w ataku i bloku. Oprócz czysto siatkarskich elementów gracze z Podkarpacia stracili swój animusz. GKS z kolei rozpędził swoją grę. Gdy wydawało się, że mecz zmierza w stronę tie-breaka, Resovia złapała przeciwnika w jednym ustawieniu, odrabiając kilku punktową stratę. Katowiczanie przetrwali trudny moment, dlatego finalnie doszło do decydującego seta.
Od początku ostatniej części starcia to goście prowadzili grę. Podopieczni Słabego stracili swoją skuteczność. Rzeszowianie udanie atakowali, a także potrafili zdobyć punktowe bloki, powiększając tym samym przewagę. Emocje dość szybko dobiegły końca, gdyż zespół z Podkarpacia zdominował przeciwnika, zapewniając sobie wygraną.
GKS Katowice - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (15:25, 18:25, 25:19, 22:25, 7:15)
GKS: Jarosz (16), Nowakowski (9), Buchowski (17), Firlej (2), Zniszczoł (6), Kwasowski (13), Watten (libero) oraz Musiał, Nowosielski (1), Drzazga, Ogórek,
Resovia: Drzyzga (1), Szerszeń (18), Jendryk (9), Butryn (17), Cebulj (18), Tammemaa (10), Potera (libero), Mariański (libero) oraz Krulicki, Domagała, Woicki
MVP: Klemen Cebulj
Czytaj także:
Siatkówka. "Mała woda sodowa była". Katarzyna Skowrońska-Dolata o triumfie na ME
Artur Udrys: Łukaszenka pali pieniędze w piecu, żeby ogrzać swój dom. Ale długo tak nie wytrzyma