To jeden z najbardziej zaskakujących ruchów w europejskiej siatkówce przed sezonem 2020/2021. Etatowy reprezentant Brazylii, do niedawna zawodnik bardzo mocnego SESC Rio de Janeiro, podpisuje kontrakt z polskim klubem. Do tego nie z jednym z potentatów - PGE Skrą Bełchatów czy Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a z Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Z drużyną z niewielkiego, 50-tysięcznego miasta, która ostatni sezon zakończyła na 10. miejscu.
Wykorzystali okazję
Jak doszło do transferu, który śmiało można określić majstersztykiem działaczy zawierciańskiego klubu? Kluczowe było szybkie rozpoznanie i wykorzystanie sytuacji w Brazylii. Z powodu pandemii COVID-19 tamtejsze kluby musiały radykalnie obniżyć swoje budżety i tacy siatkarze, jak Flavio, stali się za drodzy nawet dla lokalnych potentatów.
Rok temu pewnie natychmiast sprowadziliby go Włosi, ale oni też mocno odczuli kryzys wywołany koronawirusem. Gdy wciąż byli zajęci negocjowaniem cięć kontraktów, w Zawierciu już pracowali nad sprowadzeniem środkowego SESC. A kiedy w Serie A w końcu zorientowali się, że do wzięcia jest środkowy bloku z górnej półki, ten był już po słowie z Polakami. Słowa dotrzymał, podpisując roczną umowę. I ponoć wcale nie jest to "gwiazdorski" kontrakt.
ZOBACZ WIDEO: Siatkówka. Polska - Niemcy. Bednorz zaskoczył. "Grałem w jeszcze dziwniejszym meczu we Włoszech"
"Zawiercie to najlepsza decyzja"
Gdy rozmawiamy z reprezentantem Brazylii o powodach jego przeprowadzki z Rio de Janeiro do małego miasta na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, ten przekonuje, że najważniejsze nie były pieniądze, a możliwości, jakie oferuje mu jego nowy pracodawca. - Będę grał ze znakomitymi siatkarzami, w drużynie prowadzonej przez cenionego i szanowanego fachowca, Igora Kolakovicia. Myślę, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć - mówi nam Flavio.
Nie oznacza to jednak, że decyzja o opuszczeniu Rio była łatwa. - Świetnie mi się tam żyło. Piękna pogoda, plaże. Do tego grałem w bardzo dobrym zespole. Postanowiłem jednak zmienić swoje życie i spróbować czegoś nowego - tłumaczy. - Nie przeszkadza mi, że trafiłem do klubu z niewielkiego miasta. Sam pochodzę z jeszcze mniejszego - dodaje.
Nowy gracz Aluronu CMC urodził się w Pimienta w stanie Minas Gerais, 8-tysięcznym miasteczku na południowym wschodzie Brazylii. - Długo tam mieszkałem. I dlatego nie będę miał problemu z przywyknięciem do spokojniejszego tempa życia w mieście nieporównywalnie mniejszym od Rio. Zawiercie jest bardzo ładne i trochę przypomina mi Pimientę - mówi.
Uciążliwy wylot z Brazylii
Brazylijski środkowy do Polski przyleciał w lipcu. Ze względu na szalejącą w jego kraju pandemię musiał załatwić dużo formalności. A to okazało się dość uciążliwe. - Myślałem, że wystarczy mi pozwolenie na pracę. Jednak już na lotnisku powiedziano mi, że potrzebujemy z żoną wiz. Zostaliśmy więc kilka dni w Sao Paolo, bo stamtąd wylatywaliśmy, żeby przygotować dokumenty. Po wizy musiałem pojechać do Kurytyby do polskiego konsulatu - opowiada Flavio.
- Już z wizami w rękach pojechaliśmy na lotnisko po raz drugi i wtedy usłyszeliśmy, że przed wylotem musimy jeszcze przejść test na koronawirusa. Zrobiliśmy badania w jednej z klinik w Sao Paolo i wróciliśmy z wynikami. Okazało się jednak, że to jeszcze nie koniec.
Badania, które zrobiono siatkarzowi i jego żonie, był testami serologicznymi, a takich port lotniczy nie akceptował. Musieli wrócić do kliniki, wykonać test wymazowy i poczekać wyniki. Następnego dnia, z wizami i negatywnymi wynikami badań, mogli wreszcie wsiąść do samolotu.
Zanim przyleciał, wziął ślub
Swoją żonę, modelkę Brunę Gomides, w 2015 roku Miss Divinopolis i finalistkę wyborów Miss Minas Gerais, Flavio poślubił zaledwie kilka tygodni wcześniej. Parą kierowały nie tylko względy uczuciowe, ale też praktyczne - dokumenty potrzebne do przyjazdu do Polski siatkarzowi łatwiej było załatwić dla małżonki, niż dla narzeczonej.
- Wzięliśmy ślub cywilny. Wielkiej imprezy nie było, tylko kameralna uroczystość, która odbyła się na mojej rodzinnej farmie. Wzięła w niej udział tylko nasza najbliższa rodzina, w sumie 15 osób. Z powodu pandemii nie mogliśmy zorganizować hucznego wesela i zaprosić naszych przyjaciół. Ale nic straconego. Zrobimy je za dwa lata, po igrzyskach w Tokio - zapowiada brazylijski środkowy.
- Jak poznałem żonę? Przez wspólnych znajomych, dwa lata temu w czasie karnawału w Belo Horizonte - wspomina siatkarz. - Poprosiłem ją wtedy o buziaka. Dostałem go i tak się zaczęło. A teraz jesteśmy już po ślubie.
Do Polski Flavio i Bruna postanowili przyjechać razem. On po raz pierwszy w sportowej karierze sprawdzi się poza ligą brazylijską, ona chce stawiać kolejne kroki w karierze modelki. - Będziemy się rozglądać za agencją, z którą mogłaby współpracować - tłumaczy siatkarz klubu z Zawiercia.
Chce być gwiazdą ligi
Fachowcy uważają 27-letniego reprezentanta Brazylii za jednego z najciekawszych nowych graczy w PlusLidze. On sam ma ambitne cele na swój debiutancki sezon poza rodzinnym krajem. - Chcę zdobyć mistrzostwo i znaleźć się wśród najlepszych zawodników rozgrywek - mówi.
Dobrą grą w PlusLidze zamierza też udowodnić trenerowi brazylijskiej drużyny narodowej Renanowi Dal Zotto, że zasługuje na miejsce w kadrze na igrzyska olimpijskie w Tokio. Jego zdaniem to właśnie "Canarinhos" będą tam głównym faworytem do złota. - W końcu to my bronimy złotego medalu - argumentuje. - Ale żeby go obronić, będziemy musieli pokonać bardzo wymagających przeciwników. Polska jest jednym z nich.
Czytaj także:
PlusLiga. Michał Winiarski chce dodatkowych badań. "To bardzo istotne"
76. rocznica Powstania Warszawskiego uczczona podczas PreZero Grand Prix. "Polska jest wyjątkowym krajem"